Koło 11 przyszedł Ross. Przyniósł mi bukiet kwiatów. Miło z jego strony. Na szczęście tym razem nie przyprowadził ze sobą Rikera.
-Hej, Ross? - zapytałam bardzo słabym głosem, a chłopak usiadł na stołku obok łóżka i spojrzał na mnie.
-Czy Riker mówił ci coś o mnie? W sensie... Jesteście blisko, a ostatnio coś się wydarzyło... Chciałam tylko wiedzieć, czy coś wiesz, bo ja niewiele pamiętam... - powiedziałam niemal od razu, a chłopak spuścił wzrok.
-Nie, nic nie wiem. A co się stało? - zapytał pewnym głosem.
-Um, nieważne. - odpowiedziałam od niechcenia. Stałam się bardzo zawzięta w tej sprawie i chciałam za wszelką cenę dowiedzieć się o co chodzi. Kiedyś mój tata prowadził biuro detektywistyczne i był najlepszym detektywem. Mój dziadek był wtedy szefem policji. Pomagałam im obu w sprawach, ale byłam mała, więc ciężko było. Zresztą, niewiele już pamiętam. Jednak bardzo chciałam dowiedzieć, co się stało, dlaczego obudziłam się w łóżku sama i to jeszcze nie w swoim. Do tego całkiem nago. Dzisiaj po południu mieli mnie wypisać. Wszystko zdawało się być ze mną okej. Blondyn pomógł mi się spakować. Ubrałam się w czyste ubranie, kiedy chłopak wyszedł kupić kawę. Ross zaproponował, że odwiezie mnie do domu, więc nie odmówiłam. Miałam już plany na później, więc od razu odpowiedziałam tylko, że nie może zostać długo zaraz po dojechaniu do mojego domu. Chłopak przytaknął. Zrozumiał. Postanowiłam pod wieczór pójść w miejsce zbiórek paczki Rikera i popytać ich o to i owo odnośnie tamtej nocy.
Lekarze wypisali mnie po 12, a o w pół do 14 byliśmy już u mnie. Zapomniałam napomknąć, że Ross w między czasie wynajął mi domek. Miałam mieszkać sama w dość dużym domu. Oczywiście, chłopak miał klucze na wypadek tego i owego. Nie oponowałam. Gdyby coś mi się działo, blondyn mógł mnie przecież uratować, mając klucze.
Siedzieliśmy, pijąc kawę, w pięknej kuchni. Ściany były pokryte jasnopomarańczowymi kafelkami, a na podłodze znajdowały się panele. Dom musiał być niedawno remontowany. Cały budynek składał się z kuchni wraz z jadalnią, niezbyt dużej łazienki i dwóch pokoi, w tym jeden był salonem, a drugi sypialnią.
Rozmawialiśmy z Rossem o wszystkim. Dużo się śmieliśmy. Dawno nie mieliśmy takiej rozmowy. W pewnym momencie chłopak zbliżył twarz do mojej i spojrzał mi w oczy.
-Daniela? Możemy porozmawiać o nas? Znaczy.... - podrapał się po głowie, jakby myśląc nad dalszą częścią zdania. - ...o tym, co do ciebie czuję i czy czujesz to samo... Wiesz. - chłopak uśmiechnął się. Przytaknęłam głową, zarzucając pasma włosów do tyłu. Uśmiechnęłam się. Chłopak powiedział, że już od dawna jest we mnie zadurzony i nie wie, czy czuję to samo. Sama nie wiem. Może i czuję. W końcu, jak powiedział ktoś w Kubusiu Puchatku, miłość jest wtedy, kiedy się kogoś lubi za bardzo. Ja zdecydowanie lubiłam blondyna za bardzo. Jednak czy mogłam nazwać to miłością? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Jednak nie chcąc ranić jego uczuć, powiedziałam, że zdecydowanie go lubię i uwielbiam spędzać z nim czas. Chłopak położył prawą rękę na moim policzku, po czym kciukiem przejechał po nim z uśmiechem. Pocałowaliśmy się. Zawsze pragnęłam by to zrobił, jednak chciałam, aby znalazł odpowiedni moment.
Zrobiło się późno i delikatnie wyprosiłam chłopaka, prosząc, aby przyszedł dnia następnego. Wyjrzałam przez okno, żeby zobaczyć jaka jest pogoda. Było zimno i ciemno, a przecież mijała dopiero godzina 20. Zarzuciłam na ramiona ciepły, czarny sweter, a moje stopy włożyłam w adidasy i zawiązałam sznurówki. Po chwili byłam już na zewnątrz. Drzwi zamknęłam na klucz i udałam się w kierunku miejsca, gdzie ostatnio zobaczyłam chłopaków. Od mojego nowego domu było to stosunkowo niedaleko, więc poszłam piechotą.
Doszłam na miejsce po niespełna godzinie Tak, jak się spodziewałam, na schodach zobaczyłam Rikera i jego paczkę. Znowu coś pili. Niedługo musiałam czekać na jakieś zawołanie. Był to Isaac.
-No, proszę, proszę! Daniela zaszczyciła nas swoim zgrabnym ciałkiem... - był totalnie najarany. Nie sądzę, że wiedział, co mówi i jak mówi. Podeszłam jednak bliżej. Riker wyciągnął rękę, wskazując, abym nie podchodziła do Isaaca. Chłopak, któremu jeszcze niedawno się podobałam, a przynajmniej miałam takie wrażenie, miał całą posiniaczoną twarz, a w ustach trzymał jointa. Jego dłoń trzymała szklaną butelkę czystej wódki. A fu.
-Cześć chłopaki. - odezwałam się w końcu, uśmiechając się sztucznie. Cofnęłam się, żeby nie czuć ręki Rikera na sobie, powstrzymującej mnie od podejścia bliżej.
-Nie powinno cię tutaj w ogóle być... - powiedział Riker chłodno. Spojrzałam w jego stronę.
-Chcę tylko uzyskać parę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. - schowałam ręce do kieszeni sweterka.
-Trzy pytania i zmywaj się. - powiedział głośno i stanowczo blondyn. Wystawiłam ręce, które stworzyły pozę, która oznaczała broniącego się człowieka. Zgodziłam się na te trzy pytania, bo wiedziałam, że i tak więcej nie ma co nawet wprowadzać w tę historię. Nie odpowiedzą na żadne. Są zbyt schlani.
-A więc... Co się działo dokładnie półtora tygodnia temu w nocy? Obudziłam się następnego dnia rano w 'Grand Hotel'... sama... w łóżku... bez ubrania. NIGDZIE go nie było! - powiedziałam głośniej, zakładając ręce na piersiach. Chłopcy patrzyli po sobie, jakby nie wiedzieli o co chodzi. Jedynie Riker patrzył przed siebie zimnym wzrokiem.
-Riker? Wiesz coś o tym? - spojrzałam na niego, próbując patrzeć dokładnie takim samym wzrokiem, jak on, jednak nie udało się. Chłopak milczał. Nawet na mnie nie spojrzał. Okej, skoro chce grać w ten sposób, nie ma problemu. Spojrzałam na resztę chłopaków, po czym uśmiechnęłam się i odeszłam. Ruszyłam z powrotem do domu, słysząc tylko w oddali ich śmiechy.
Kiedy znalazłam się w domu, zamknęłam drzwi na górny zamek i usiadłam przy laptopie. W przeglądarce chrome wyskoczyła mi strona 'yahoo search', gdzie próbowałam wyszukać numer do 'Grand Hotel'. Otworzyłam pierwszą lepszą stronę, która wyglądała, jakby była ich oficjalną, i weszłam w kontakt. Numer od razu ukazał się moim oczom. Wpisałam w komórkę znaleziony numer telefonu i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach w słuchawce odezwał się damski głos. Brzmiał znajomo.
-Dzień dobry, tu 'Grand Hotel'. W czym mogę pomóc?
-Vicky? Możemy porozmawiać? Masz czas teraz, albo jutro? - zapytałam cicho, jakby ktoś miał mnie usłyszeć.
-Um, raczej tak. Kończę pracę za pół godziny, więc możemy się tutaj spotkać, chyba, że wolisz inne miejsce. - odpowiedziała śmiało dziewczyna. Brzmiała radośnie.
-Jasne, będę tam. Do zobaczenia. - rzuciłam i wyłączyłam się. Weszłam na facebooka. Dawno mnie tam nie było. Dostałam 5 nowych zaproszeń, w tym 3 od chłopaków z gangu no i od Rossa, którego profilu wcześniej nie miałam okazji oglądać. Zamówiłam taksówkę i czekałam, aż przyjedzie, przeglądając profil blondyna.
On - nastoletnia gwiazda Disneya z problemami i trudnym charakterem. Ona - narkomanka z Polski bardzo pragnąca normalnego życia. To, co ich połączy nie będzie tylko miłością. Ona jest ślepa.
środa, 30 lipca 2014
wtorek, 15 lipca 2014
XI NIGHTMARE
Leżąc na łóżku, usłyszałam swój telefon. Wzięłam go do ręki, po czym spojrzałam na ekran. Był to Riker. Odebrałam.
-Przepraszam, ale w tej chwili nie mogę rozmawiać, ponieważ szukam swoich ubrań, które ktoś mi zabrał... Wiesz coś o tym? - powiedziałam chamskim tonem. Po drugiej stronie słuchawki zapadła głucha cisza. Odchrząknęłam. Chłopak zmieszał się.
-Czekaj, co? - zapytał. Z nich wszystkich podejrzewałam go najbardziej. Chłopak miał głupie pomysły. Znowu zapadła niezręczna cisza, a po moim policzku spłynęły łzy.
-Dobrze wiesz, co się stało! - wykrzyknęłam do słuchawki, po czym usłyszałam skrzypnięcie framugi. Obejrzałam się. W drzwiach stał Ross. Przez chwilę przemknęła mi przez głowę myśl, że to on mógł za tym wszystkim stać. W końcu, podobnie jak jego brat, miał totalnie głupiutkie pomysły. Rozłączyłam się bez słowa. Chłopak spojrzał na mnie, po czym podszedł bliżej i położył mi jakieś ubranie na łóżku. Było nowe. Każda część garderoby miała jeszcze przyczepione metki. Było dokładnie w moim typie. Wyprosiłam na chwilę Rossa. Chłopak wyszedł bez żadnego słowa sprzeciwu. Ubrałam to, co przyniósł. Zauważyłam coś białego na stoliku nocnym.
= Działka. Świetnie! Zatopię smutki w narkotykach i alkoholu. =
Długo nie myśląc, zrobiłam tak.Wlałam trochę alkoholu, który został gdzieś na ziemi do małej szklanki na stoliku pod oknem, po czym wciągnęłam biały proszek. Usłyszałam pukanie do drzwi. Czując, jak uchodzi ze mnie siła, położyłam się na pościeli. Gdy ktoś wszedł do pomieszczenia, dostałam ataku śmiechu. Był to Ross. Zobaczyłam go kącikiem oka. Chłopak zobaczył resztki narkotyku i alkoholu na stoliku, po czym wziął mnie na ręce, zanosząc do swojego samochodu. W recepcji poprosił, aby przynieśli resztę moich rzeczy, podał markę i kolor samochodu, w którym czekaliśmy. Wciąż nie mogłam przestać się śmiać. Ross próbował do mnie mówić, ale nie słyszałam go. Powoli odpłynęłam.
Obudziłam się po paru dniach. Wszystko mnie bolało. Spojrzałam na sufit. Potem rozejrzałam się po sali.
-Gdzie... Gdzie ja jestem? - wyjąkałam. Ledwo mogłam mówić. Nie wiem, co się ze mną działo. Zobaczyłam na krześle obok Rossa, a w drzwiach stał Riker. Odwróciłam wzrok. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Nie mogłam się ruszyć, więc nie przewróciłam się na bok.
-Jesteś w szpitalu, Daniela. - odpowiedział mi głos Rossa. Gdy spojrzałam ponownie w prawo, czyli na stronę, gdzie znajdowali się chłopcy, w drzwiach nie było już Rikera. Chłopak, który mnie tu przywiózł, uśmiechnął się do mnie wesoło. Wziął moją dłoń, ale ja wyswobodziłam. Uśmiech zszedł z twarzy blondynowi. Przyszła pielęgniarka, a zaraz za nią Riker. Poprosiła, żeby blondyni wyszli. Zrobili to. Co mi się stało? Ile byłam nieprzytomna? Pielęgniarka robiła swoje - zmieniała kroplówkę, sprawdzała to i owo, po czym wyszła. Zaprosiła braci z powrotem. Poprosiłam Rossa dyskretnie, żeby powiedział Rikerowi, żeby wyszedł. Chłopak szepnął mi coś na ucho, po czym jego starszy brat zniknął za drzwiami sali. Opowiedziałam mu, co się stało poprzedniej nocy, tylko nie wszystko, bo mam dziury w pamięci. Chłopak przytaknął. Powiedział, że wie o wszystkim... Zaraz, ale skąd? Blondyn prosił, abym na razie nie mówiła za dużo i że to dla mojego dobra. Przytaknęłam. Teraz mówił tylko chłopak. Opowiadał mi to i owo. Zasnęłam.
Podczas snu, śniły mi się same koszmary. Budziłam się co jakiś czas, głośno i szybko oddychając. Byłam cala spocona. W moich snach pojawiał się Riker nago, próbujący zrobić to... no wiecie.... ze mną. To było... obrzydliwe. Kiedy obudziłam się po raz czwarty tej nocy, postanowiłam nie iść spać w ogóle. Następnego dnia miałam umówioną wizytę psychologa w mojej sali. Zamierzałam opowiedzieć mu o wszystkim. Eh, w końcu sama się nie pozbieram... Strasznie bolała mnie głowa. Byłam sama w sali, a wszystko przypominało mi o "poprzedniej" nocy, która zapewne była parę nocy temu.
___________________________________________________________
Mega krótki, ale chwilowo nie mam weny... Następny za parę dni.
Długo nie myśląc, zrobiłam tak.Wlałam trochę alkoholu, który został gdzieś na ziemi do małej szklanki na stoliku pod oknem, po czym wciągnęłam biały proszek. Usłyszałam pukanie do drzwi. Czując, jak uchodzi ze mnie siła, położyłam się na pościeli. Gdy ktoś wszedł do pomieszczenia, dostałam ataku śmiechu. Był to Ross. Zobaczyłam go kącikiem oka. Chłopak zobaczył resztki narkotyku i alkoholu na stoliku, po czym wziął mnie na ręce, zanosząc do swojego samochodu. W recepcji poprosił, aby przynieśli resztę moich rzeczy, podał markę i kolor samochodu, w którym czekaliśmy. Wciąż nie mogłam przestać się śmiać. Ross próbował do mnie mówić, ale nie słyszałam go. Powoli odpłynęłam.
Obudziłam się po paru dniach. Wszystko mnie bolało. Spojrzałam na sufit. Potem rozejrzałam się po sali.
-Gdzie... Gdzie ja jestem? - wyjąkałam. Ledwo mogłam mówić. Nie wiem, co się ze mną działo. Zobaczyłam na krześle obok Rossa, a w drzwiach stał Riker. Odwróciłam wzrok. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Nie mogłam się ruszyć, więc nie przewróciłam się na bok.
-Jesteś w szpitalu, Daniela. - odpowiedział mi głos Rossa. Gdy spojrzałam ponownie w prawo, czyli na stronę, gdzie znajdowali się chłopcy, w drzwiach nie było już Rikera. Chłopak, który mnie tu przywiózł, uśmiechnął się do mnie wesoło. Wziął moją dłoń, ale ja wyswobodziłam. Uśmiech zszedł z twarzy blondynowi. Przyszła pielęgniarka, a zaraz za nią Riker. Poprosiła, żeby blondyni wyszli. Zrobili to. Co mi się stało? Ile byłam nieprzytomna? Pielęgniarka robiła swoje - zmieniała kroplówkę, sprawdzała to i owo, po czym wyszła. Zaprosiła braci z powrotem. Poprosiłam Rossa dyskretnie, żeby powiedział Rikerowi, żeby wyszedł. Chłopak szepnął mi coś na ucho, po czym jego starszy brat zniknął za drzwiami sali. Opowiedziałam mu, co się stało poprzedniej nocy, tylko nie wszystko, bo mam dziury w pamięci. Chłopak przytaknął. Powiedział, że wie o wszystkim... Zaraz, ale skąd? Blondyn prosił, abym na razie nie mówiła za dużo i że to dla mojego dobra. Przytaknęłam. Teraz mówił tylko chłopak. Opowiadał mi to i owo. Zasnęłam.
Podczas snu, śniły mi się same koszmary. Budziłam się co jakiś czas, głośno i szybko oddychając. Byłam cala spocona. W moich snach pojawiał się Riker nago, próbujący zrobić to... no wiecie.... ze mną. To było... obrzydliwe. Kiedy obudziłam się po raz czwarty tej nocy, postanowiłam nie iść spać w ogóle. Następnego dnia miałam umówioną wizytę psychologa w mojej sali. Zamierzałam opowiedzieć mu o wszystkim. Eh, w końcu sama się nie pozbieram... Strasznie bolała mnie głowa. Byłam sama w sali, a wszystko przypominało mi o "poprzedniej" nocy, która zapewne była parę nocy temu.
___________________________________________________________
Mega krótki, ale chwilowo nie mam weny... Następny za parę dni.
sobota, 12 lipca 2014
X NEW FRENDS.
Zaszyłam się w swojej sypialni. Nie miałam ochoty na nic. Całe dnie wylegiwałam się w łóżku, czekając, aż przejdzie mi uczucie, które cały czas za mną goniło, gdziekolwiek szłam. Była to złość? Raczej nie. Zawiedzenie się na czymś, na czym mi zależało? Tak. Raczej coś w ten deseń. Dostawałam tony wiadomości tekstowych, których nawet nie miałam ochoty czytać. Beztrosko przeglądałam nadawców wiadomości na moim telefonie komórkowym. Ross. Ross. Ross. Znowu Ross. Riker. Ross i Ross. Ross. No, znowu Ross. I kolejny sms od niego. To robi się wkurzające. Numer, którego nie znam. Wybrałam tę wiadomość.
"Nie ma głupich, co? Korci cię, żeby do niego napisać? Ha, głupia."
Kto to mógł być? Nie znam nikogo, kto wiedziałby, że mam właśnie takie, mieszane uczucia, co do Rossa, czy nawet Rikera, dlatego bardzo zdziwiła mnie ta wiadomość. Dotknęłam ekranu w odpowiednim miejscu, które wskazywało na takie, które odesłałoby mnie do tzw. "odpisz". Tak się stało. Od razu napisałam wiadomość. Moje palce ślizgały się po ekranie.
"Kim jesteś i skąd masz mój numer?!"
Wysłałam. Mój telefon zawibrował. Oznaczało to, że wiadomość została wysłana. Odłożyłam go na stolik i ruszyłam do łazienki. Ten sms mnie zmartwił. Czułam, że o tym wszystkim wie ktoś jeszcze. Ktoś trzeci. Ktoś, kto zdecydowanie nie powinien był wiedzieć. Ubrałam się w schludne ubranie, uprzednio myjąc swoje ciepłe ciało. Umalowałam twarz, po czym zbiegłam na dół. Włożyłam telefon, wcześniej zabrany ze stolika nocnego z mojej sypialni, o torebki i po nałożeniu kremowych szpilek na moje niezbyt duże stopy, wyszłam z domu, zamykając drzwi. Moje włosy zostawiłam rozpuszczone. Lubiłam, gdy drobny wiatr wiał mi we włosy. Ruszyłam do miasta. Szłam dosyć szybkim krokiem na przystanek nieopodal domu i wsiadłam w pierwszy lepszy bus, który zajeżdżał na Stare Miasto. Wysiadłam na odpowiednim przystanku. Zauważyłam tam Rikera. Stał przy schodach z kolegami. Wszyscy, oprócz niego, byli zakapturzeni. Palili coś. Podniosłam jedną brew, a ręce skrzyżowałam na piersiach. Podeszłam bliżej i gdy byłam odpowiednio blisko, odezwałam się dosyć głośno.
-Aloha, Riker! - skrzywiłam się nieco, a chłopak odwrócił się. Widziałam, że mówi coś znajomym, którzy usiedli na schodach. Blondyn podszedł do mnie.
-Czemu się nie odzywałaś? Martwiliśmy się o ciebie.. - powiedział spokojnym głosem. Wyciągał w moją stronę rękę, ale ją odepchnęłam, Chłopaka usta przybrały kształt podkowy.
-Wybacz, po prostu musiałam wszystko przemyśleć. - założyłam kilka pasm włosów za ucho, nie podnosząc wzroku, po czym zapytałam, co palą. Riker zmieszał się, ale po chwili odpowiedział, że jest to mieszanka tego i owego. Opowiedział wszystko odkładnie. Przytaknęłam.
-Mogłabym spróbować? - spojrzałam wreszcie na jego twarz. Chłopak spojrzał pytającym wzrokiem.
-Od kiedy palisz trawkę? - zapytał zmieszany, drapiąc się w tył głowy.
-Nie martw się, długi czas. To jak, mogę dołączyć? - próbowałam wyminąć jego pytanie, żeby nie musieć opowiadać mu mojej historii i skutków ubocznych. Chłopak kiwnął głową, po czym ruszyłam w stronę jego kolegów. Riker przedstawił mnie im wszystkim. Jeden był blondynem, tak jak i mój kolega. Miał kolczyk w prawej brwi i był dosyć wysoki. Jego oczy miały kolor lazurowego oceanu z domieszką czekolady. Podobał mi się. Był dokładnie w moim typie. Po chwili usłyszałam jego imię. Nazywał się Isaac. Drugi był szczuplejszy i niższy. Był mniej-więcej mojego wzrostu. Miał kruczoczarne włosy, sięgające mu do ramion, i okulary. Nazywał się Nat. Trzeci, i zarazem ostatni, był grubszym chłopcem. Miał może z 16 lat. Nie miał włosów. Cóż, przynajmniej ja ich nie widziałam, co mogło być i skutkiem ubocznym tego, że był zakapturzony. Nosił imię Mason. Każdemu podałam rękę, a Riker powiedział moje imię. Isaac podał mi własnej roboty jointa, po czym przypalił jego koniec, kiedy wsadziłam już go do buzi. 16-latek odstąpił mi miejsca na schodach, więc usiadłam tam. Siedziałam dokładnie pomiędzy Isaac'iem a Nat'em. Isaac od razu uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Raptem odezwał się.
-A więc, Dani, o ile mogę tak na ciebie mówić, bo wypowiedzenie twojego imienia sprawia mi trudność, ile masz lat? - powiedział, po czym wciągnął dym z jointa do płuc. Zrobiłam to samo, po czym odezwałam się, kaszląc.
-Kobiet sie o wiek nie pyta, kochaniutki. - chciałam zgrywać tajemniczą. Chyba załapali. Riker się zaśmiał. Chłopaki spojrzeli na niego spode łba.
-Mieszkasz tu od dawna? - chłopak podniósł brew, na której znajdował się kolczyk.
-Od paru lat. Jakieś pół godziny stąd. Autobusem rzecz jasna. - zaśmiałam się, pociągając dym z jointa ponownie. Isaac przytaknął, robiąc to samo. Któremuś z nich zadzwonił telefon. Okazało się, że był to telefon Rikera. Odebrał go, przepraszając nas i odchodząc parę kroków dalej. Gdy skończyłam jointa, Isaac zaproponował, że kupi coś do picia. Zgodziłam się. Byłam spragniona. Towarzystwa dotrzymywało mi dwóch kolegów, Mason i Nat. Byli dowcipni. Ciągle któryś z nich rzucał jakiś żart, po którym wybuchałam śmiechem. Jednak żaden z nich nigdy nawet się nie uśmiechnął tak na poważnie. Musieli być nieszczęśliwi. Pewnie dlatego trzymali się z Rikerem, który najprawdopodobniej był ich dostawcą. Po chwili wrócił Isaac, który podał każdemu po piwie. Redd's malinowy. Ah, kocham ten napój alkoholowy. Wszystkie były otwarte. Nieco mnie to zdziwiło, ale nie obchodziło mnie to. Po chwili upiłam łyka. I drugiego. Poczułam, jak cały świat wiruje mi przed oczami. Redd's nie ma aż tylu procentów, a ja przecież mam mocną głowę. Coś było nie tak. Widziałam podwójnie. Chłopaki próbowali mi jakoś pomóc, ale niestety - nie udało się. Straciłam przytomność.
[[ następnego dnia ]]
Obudziłam się w nie swoim łóżku i w nie swoim mieszkaniu. Byłam bez ubrania, a koło mnie nikogo nie było. Wstałam z łóżka, okrywając się kołdrą i rozejrzałam się za swoim ubraniem. Nigdzie go nie było. Usiadłam na końcu łóżka, a w progu zobaczyłam kobietę, która miała nie więcej lat niż ja. Była ubrana w skąpy, czarny strój. Jej włosy były farbowane na kolor kruczoczarny. Jej makijaż był zbyt mocny. Przypominała plastikową lalkę. Miała silikonowe piersi, które od razu dawały o sobie znać w tym stroju. Nieco wystawały poza. Przyniosła mi wodę. Zaśmiała się, widząc mnie w takim stanie.
-Jestem Vicky. Pracuję tutaj. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Przyniosłam wodę, którą zamówił dla ciebie twój chłopak. - postawiła tacę z wodą niegazowaną na stoliku nocnym przy łóżku.
-Gdzie ja jestem? Nie pamiętam, żebym tu przychodziła. - odezwałam się w jej stronę. Dziewczyna pokiwała głową, śmiejąc się.
-Dziewczyno, byłaś totalnie zalana. Przyniosło cię tu trzech chłopaków, ale tylko jeden z tobą został. Przedstawił się jako Weevil Navaro. Nic więcej nie wiem. - wycofała się, po czym zamknęła drzwi, wychodząc. Zostałam całkiem sama. Schowałam twarz w dłonie, próbując przypomnieć sobie noc. Nie pamiętałam nic.
_____________________________________________________
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale jestem na wakacjach! Kolejny jutro lub pojutrze, obiecuję! Mam nadzieję, że nadal macie ochotę czytać :(
Jak myślicie, gdzie jest Daniela? Kto z nią został? Dlaczego nic nie pamięta? Kim jest Vicky? Czy dziewczyna odegra jakąś większą rolę w życiu Danieli? Czy Riker naprawdę jest dobry? Czy jego koledzy mają dobre intencje?
Subskrybuj:
Posty (Atom)