sobota, 12 lipca 2014

X NEW FRENDS.

Zaszyłam się w swojej sypialni. Nie miałam ochoty na nic. Całe dnie wylegiwałam się w łóżku, czekając, aż przejdzie mi uczucie, które cały czas za mną goniło, gdziekolwiek szłam. Była to złość? Raczej nie. Zawiedzenie się na czymś, na czym mi zależało? Tak. Raczej coś w ten deseń. Dostawałam tony wiadomości tekstowych, których nawet nie miałam ochoty czytać. Beztrosko przeglądałam nadawców wiadomości na moim telefonie komórkowym. Ross. Ross. Ross. Znowu Ross. Riker. Ross i Ross. Ross. No, znowu Ross. I kolejny sms od niego. To robi się wkurzające. Numer, którego nie znam. Wybrałam tę wiadomość.
"Nie ma głupich, co? Korci cię, żeby do niego napisać? Ha, głupia."
Kto to mógł być? Nie znam nikogo, kto wiedziałby, że mam właśnie takie, mieszane uczucia, co do Rossa, czy nawet Rikera, dlatego bardzo zdziwiła mnie ta wiadomość. Dotknęłam ekranu w odpowiednim miejscu, które wskazywało na takie, które odesłałoby mnie do tzw. "odpisz". Tak się stało. Od razu napisałam wiadomość. Moje palce ślizgały się po ekranie.
"Kim jesteś i skąd masz mój numer?!"
Wysłałam. Mój telefon zawibrował. Oznaczało to, że wiadomość została wysłana. Odłożyłam go na stolik i ruszyłam do łazienki. Ten sms mnie zmartwił. Czułam, że o tym wszystkim wie ktoś jeszcze. Ktoś trzeci. Ktoś, kto zdecydowanie nie powinien był wiedzieć. Ubrałam się w schludne ubranie, uprzednio myjąc swoje ciepłe ciało. Umalowałam twarz, po czym zbiegłam na dół. Włożyłam telefon, wcześniej zabrany ze stolika nocnego z mojej sypialni, o torebki i po nałożeniu kremowych szpilek na moje niezbyt duże stopy, wyszłam z domu, zamykając drzwi. Moje włosy zostawiłam rozpuszczone. Lubiłam, gdy drobny wiatr wiał mi we włosy. Ruszyłam do miasta. Szłam dosyć szybkim krokiem na przystanek nieopodal domu i wsiadłam w pierwszy lepszy bus, który zajeżdżał na Stare Miasto. Wysiadłam na odpowiednim przystanku. Zauważyłam tam Rikera. Stał przy schodach z kolegami. Wszyscy, oprócz niego, byli zakapturzeni. Palili coś. Podniosłam jedną brew, a ręce skrzyżowałam na piersiach. Podeszłam bliżej i gdy byłam odpowiednio blisko, odezwałam się dosyć głośno.
-Aloha, Riker! - skrzywiłam się nieco, a chłopak odwrócił się. Widziałam, że mówi coś znajomym, którzy usiedli na schodach. Blondyn podszedł do mnie.
-Czemu się nie odzywałaś? Martwiliśmy się o ciebie.. - powiedział spokojnym głosem. Wyciągał w moją stronę rękę, ale ją odepchnęłam, Chłopaka usta przybrały kształt podkowy. 
-Wybacz, po prostu musiałam wszystko przemyśleć. - założyłam kilka pasm włosów za ucho, nie podnosząc wzroku, po czym zapytałam, co palą. Riker zmieszał się, ale po chwili odpowiedział, że jest to mieszanka tego i owego. Opowiedział wszystko odkładnie. Przytaknęłam.
-Mogłabym spróbować? - spojrzałam wreszcie na jego twarz. Chłopak spojrzał pytającym wzrokiem.
-Od kiedy palisz trawkę? - zapytał zmieszany, drapiąc się w tył głowy. 
-Nie martw się, długi czas. To jak, mogę dołączyć? - próbowałam wyminąć jego pytanie, żeby nie musieć opowiadać mu mojej historii i skutków ubocznych. Chłopak kiwnął głową, po czym ruszyłam w stronę jego kolegów. Riker przedstawił mnie im wszystkim. Jeden był blondynem, tak jak i mój kolega. Miał kolczyk w prawej brwi i był dosyć wysoki. Jego oczy miały kolor lazurowego oceanu z domieszką czekolady. Podobał mi się. Był dokładnie w moim typie. Po chwili usłyszałam jego imię. Nazywał się Isaac. Drugi był szczuplejszy i niższy. Był mniej-więcej mojego wzrostu. Miał kruczoczarne włosy, sięgające mu do ramion, i okulary. Nazywał się Nat. Trzeci, i zarazem ostatni, był grubszym chłopcem. Miał może z 16 lat. Nie miał włosów. Cóż, przynajmniej ja ich nie widziałam, co mogło być i skutkiem ubocznym tego, że był zakapturzony. Nosił imię Mason. Każdemu podałam rękę, a Riker powiedział moje imię. Isaac podał mi własnej roboty jointa, po czym przypalił jego koniec, kiedy wsadziłam już go do buzi. 16-latek odstąpił mi miejsca na schodach, więc usiadłam tam. Siedziałam dokładnie pomiędzy Isaac'iem a Nat'em. Isaac od razu uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Raptem odezwał się.
-A więc, Dani, o ile mogę tak na ciebie mówić, bo wypowiedzenie twojego imienia sprawia mi trudność, ile masz lat? - powiedział, po czym wciągnął dym z jointa do płuc. Zrobiłam to samo, po czym odezwałam się, kaszląc.
-Kobiet sie o wiek nie pyta, kochaniutki. - chciałam zgrywać tajemniczą. Chyba załapali. Riker się zaśmiał. Chłopaki spojrzeli na niego spode łba. 
-Mieszkasz tu od dawna? - chłopak podniósł brew, na której znajdował się kolczyk. 
-Od paru lat. Jakieś pół godziny stąd. Autobusem rzecz jasna. - zaśmiałam się, pociągając dym z jointa ponownie. Isaac przytaknął, robiąc to samo. Któremuś z nich zadzwonił telefon. Okazało się, że był to telefon Rikera. Odebrał go, przepraszając nas i odchodząc parę kroków dalej. Gdy skończyłam jointa, Isaac zaproponował, że kupi coś do picia. Zgodziłam się. Byłam spragniona. Towarzystwa dotrzymywało mi dwóch kolegów, Mason i Nat. Byli dowcipni. Ciągle któryś z nich rzucał jakiś żart, po którym wybuchałam śmiechem. Jednak żaden z nich nigdy nawet się nie uśmiechnął tak na poważnie. Musieli być nieszczęśliwi. Pewnie dlatego trzymali się z Rikerem, który najprawdopodobniej był ich dostawcą. Po chwili wrócił Isaac, który podał każdemu po piwie. Redd's malinowy. Ah, kocham ten napój alkoholowy. Wszystkie były otwarte. Nieco mnie to zdziwiło, ale nie obchodziło mnie to. Po chwili upiłam łyka. I drugiego. Poczułam, jak cały świat wiruje mi przed oczami. Redd's nie ma aż tylu procentów, a ja przecież mam mocną głowę. Coś było nie tak. Widziałam podwójnie. Chłopaki próbowali mi jakoś pomóc, ale niestety - nie udało się. Straciłam przytomność.

[[ następnego dnia ]]
Obudziłam się w nie swoim łóżku i w nie swoim mieszkaniu. Byłam bez ubrania, a koło mnie nikogo nie było. Wstałam z łóżka, okrywając się kołdrą i rozejrzałam się za swoim ubraniem. Nigdzie go nie było. Usiadłam na końcu łóżka, a w progu zobaczyłam kobietę, która miała nie więcej lat niż ja. Była ubrana w skąpy, czarny strój. Jej włosy były farbowane na kolor kruczoczarny. Jej makijaż był zbyt mocny. Przypominała plastikową lalkę. Miała silikonowe piersi, które od razu dawały o sobie znać w tym stroju. Nieco wystawały poza. Przyniosła mi wodę. Zaśmiała się, widząc mnie w takim stanie.
-Jestem Vicky. Pracuję tutaj. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Przyniosłam wodę, którą zamówił dla ciebie twój chłopak. - postawiła tacę z wodą niegazowaną na stoliku nocnym przy łóżku. 
-Gdzie ja jestem? Nie pamiętam, żebym tu przychodziła. - odezwałam się w jej stronę. Dziewczyna pokiwała głową, śmiejąc się.
-Dziewczyno, byłaś totalnie zalana. Przyniosło cię tu trzech chłopaków, ale tylko jeden z tobą został. Przedstawił się jako Weevil Navaro. Nic więcej nie wiem. - wycofała się, po czym zamknęła drzwi, wychodząc. Zostałam całkiem sama. Schowałam twarz w dłonie, próbując przypomnieć sobie noc. Nie pamiętałam nic. 



_____________________________________________________
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale jestem na wakacjach! Kolejny jutro lub pojutrze, obiecuję! Mam nadzieję, że nadal macie ochotę czytać :(

Jak myślicie, gdzie jest Daniela? Kto z nią został? Dlaczego nic nie pamięta? Kim jest Vicky? Czy dziewczyna odegra jakąś większą rolę w życiu Danieli? Czy Riker naprawdę jest dobry? Czy jego koledzy mają dobre intencje?

3 komentarze:

  1. Nieeee wiem xd ISAAC. ^_^ . Ten chłopak to albo Riky albo Isaac, ciężko stwierdzić...
    http://the-story-of-auslly.blog.pl/chapter-seventeen-so-close-and-so-far/

    OdpowiedzUsuń
  2. O__o dużo tych pytań
    Myślę, ze z Danielą został Riker lub Isaac; nic nie pamieta przez ten napój alkoholowy; Vicky nie odegra większej roli w jej życiu,; hmm...Riker jest ddobry, ale chyba ma swoją złą stronę...
    Cieszę sie, że następny rozdział będzie tak szybko :)
    zapraszam także na swojego bloga:
    http://thatsummerwemet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Isaac? No wiesz co? Skrzywdzić chłopaka takim imieniem ;_;
    Rozdział cudowny *.* chce nexta i to już ;)

    OdpowiedzUsuń