-Przepraszam, ale w tej chwili nie mogę rozmawiać, ponieważ szukam swoich ubrań, które ktoś mi zabrał... Wiesz coś o tym? - powiedziałam chamskim tonem. Po drugiej stronie słuchawki zapadła głucha cisza. Odchrząknęłam. Chłopak zmieszał się.
-Czekaj, co? - zapytał. Z nich wszystkich podejrzewałam go najbardziej. Chłopak miał głupie pomysły. Znowu zapadła niezręczna cisza, a po moim policzku spłynęły łzy.
-Dobrze wiesz, co się stało! - wykrzyknęłam do słuchawki, po czym usłyszałam skrzypnięcie framugi. Obejrzałam się. W drzwiach stał Ross. Przez chwilę przemknęła mi przez głowę myśl, że to on mógł za tym wszystkim stać. W końcu, podobnie jak jego brat, miał totalnie głupiutkie pomysły. Rozłączyłam się bez słowa. Chłopak spojrzał na mnie, po czym podszedł bliżej i położył mi jakieś ubranie na łóżku. Było nowe. Każda część garderoby miała jeszcze przyczepione metki. Było dokładnie w moim typie. Wyprosiłam na chwilę Rossa. Chłopak wyszedł bez żadnego słowa sprzeciwu. Ubrałam to, co przyniósł. Zauważyłam coś białego na stoliku nocnym.
= Działka. Świetnie! Zatopię smutki w narkotykach i alkoholu. =
Długo nie myśląc, zrobiłam tak.Wlałam trochę alkoholu, który został gdzieś na ziemi do małej szklanki na stoliku pod oknem, po czym wciągnęłam biały proszek. Usłyszałam pukanie do drzwi. Czując, jak uchodzi ze mnie siła, położyłam się na pościeli. Gdy ktoś wszedł do pomieszczenia, dostałam ataku śmiechu. Był to Ross. Zobaczyłam go kącikiem oka. Chłopak zobaczył resztki narkotyku i alkoholu na stoliku, po czym wziął mnie na ręce, zanosząc do swojego samochodu. W recepcji poprosił, aby przynieśli resztę moich rzeczy, podał markę i kolor samochodu, w którym czekaliśmy. Wciąż nie mogłam przestać się śmiać. Ross próbował do mnie mówić, ale nie słyszałam go. Powoli odpłynęłam.
Obudziłam się po paru dniach. Wszystko mnie bolało. Spojrzałam na sufit. Potem rozejrzałam się po sali.
-Gdzie... Gdzie ja jestem? - wyjąkałam. Ledwo mogłam mówić. Nie wiem, co się ze mną działo. Zobaczyłam na krześle obok Rossa, a w drzwiach stał Riker. Odwróciłam wzrok. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Nie mogłam się ruszyć, więc nie przewróciłam się na bok.
-Jesteś w szpitalu, Daniela. - odpowiedział mi głos Rossa. Gdy spojrzałam ponownie w prawo, czyli na stronę, gdzie znajdowali się chłopcy, w drzwiach nie było już Rikera. Chłopak, który mnie tu przywiózł, uśmiechnął się do mnie wesoło. Wziął moją dłoń, ale ja wyswobodziłam. Uśmiech zszedł z twarzy blondynowi. Przyszła pielęgniarka, a zaraz za nią Riker. Poprosiła, żeby blondyni wyszli. Zrobili to. Co mi się stało? Ile byłam nieprzytomna? Pielęgniarka robiła swoje - zmieniała kroplówkę, sprawdzała to i owo, po czym wyszła. Zaprosiła braci z powrotem. Poprosiłam Rossa dyskretnie, żeby powiedział Rikerowi, żeby wyszedł. Chłopak szepnął mi coś na ucho, po czym jego starszy brat zniknął za drzwiami sali. Opowiedziałam mu, co się stało poprzedniej nocy, tylko nie wszystko, bo mam dziury w pamięci. Chłopak przytaknął. Powiedział, że wie o wszystkim... Zaraz, ale skąd? Blondyn prosił, abym na razie nie mówiła za dużo i że to dla mojego dobra. Przytaknęłam. Teraz mówił tylko chłopak. Opowiadał mi to i owo. Zasnęłam.
Podczas snu, śniły mi się same koszmary. Budziłam się co jakiś czas, głośno i szybko oddychając. Byłam cala spocona. W moich snach pojawiał się Riker nago, próbujący zrobić to... no wiecie.... ze mną. To było... obrzydliwe. Kiedy obudziłam się po raz czwarty tej nocy, postanowiłam nie iść spać w ogóle. Następnego dnia miałam umówioną wizytę psychologa w mojej sali. Zamierzałam opowiedzieć mu o wszystkim. Eh, w końcu sama się nie pozbieram... Strasznie bolała mnie głowa. Byłam sama w sali, a wszystko przypominało mi o "poprzedniej" nocy, która zapewne była parę nocy temu.
___________________________________________________________
Mega krótki, ale chwilowo nie mam weny... Następny za parę dni.
Długo nie myśląc, zrobiłam tak.Wlałam trochę alkoholu, który został gdzieś na ziemi do małej szklanki na stoliku pod oknem, po czym wciągnęłam biały proszek. Usłyszałam pukanie do drzwi. Czując, jak uchodzi ze mnie siła, położyłam się na pościeli. Gdy ktoś wszedł do pomieszczenia, dostałam ataku śmiechu. Był to Ross. Zobaczyłam go kącikiem oka. Chłopak zobaczył resztki narkotyku i alkoholu na stoliku, po czym wziął mnie na ręce, zanosząc do swojego samochodu. W recepcji poprosił, aby przynieśli resztę moich rzeczy, podał markę i kolor samochodu, w którym czekaliśmy. Wciąż nie mogłam przestać się śmiać. Ross próbował do mnie mówić, ale nie słyszałam go. Powoli odpłynęłam.
Obudziłam się po paru dniach. Wszystko mnie bolało. Spojrzałam na sufit. Potem rozejrzałam się po sali.
-Gdzie... Gdzie ja jestem? - wyjąkałam. Ledwo mogłam mówić. Nie wiem, co się ze mną działo. Zobaczyłam na krześle obok Rossa, a w drzwiach stał Riker. Odwróciłam wzrok. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Nie mogłam się ruszyć, więc nie przewróciłam się na bok.
-Jesteś w szpitalu, Daniela. - odpowiedział mi głos Rossa. Gdy spojrzałam ponownie w prawo, czyli na stronę, gdzie znajdowali się chłopcy, w drzwiach nie było już Rikera. Chłopak, który mnie tu przywiózł, uśmiechnął się do mnie wesoło. Wziął moją dłoń, ale ja wyswobodziłam. Uśmiech zszedł z twarzy blondynowi. Przyszła pielęgniarka, a zaraz za nią Riker. Poprosiła, żeby blondyni wyszli. Zrobili to. Co mi się stało? Ile byłam nieprzytomna? Pielęgniarka robiła swoje - zmieniała kroplówkę, sprawdzała to i owo, po czym wyszła. Zaprosiła braci z powrotem. Poprosiłam Rossa dyskretnie, żeby powiedział Rikerowi, żeby wyszedł. Chłopak szepnął mi coś na ucho, po czym jego starszy brat zniknął za drzwiami sali. Opowiedziałam mu, co się stało poprzedniej nocy, tylko nie wszystko, bo mam dziury w pamięci. Chłopak przytaknął. Powiedział, że wie o wszystkim... Zaraz, ale skąd? Blondyn prosił, abym na razie nie mówiła za dużo i że to dla mojego dobra. Przytaknęłam. Teraz mówił tylko chłopak. Opowiadał mi to i owo. Zasnęłam.
Podczas snu, śniły mi się same koszmary. Budziłam się co jakiś czas, głośno i szybko oddychając. Byłam cala spocona. W moich snach pojawiał się Riker nago, próbujący zrobić to... no wiecie.... ze mną. To było... obrzydliwe. Kiedy obudziłam się po raz czwarty tej nocy, postanowiłam nie iść spać w ogóle. Następnego dnia miałam umówioną wizytę psychologa w mojej sali. Zamierzałam opowiedzieć mu o wszystkim. Eh, w końcu sama się nie pozbieram... Strasznie bolała mnie głowa. Byłam sama w sali, a wszystko przypominało mi o "poprzedniej" nocy, która zapewne była parę nocy temu.
___________________________________________________________
Mega krótki, ale chwilowo nie mam weny... Następny za parę dni.
Fajny, ale szkoda, że taki krótki :P
OdpowiedzUsuńZbyt dużo ten rozdział nie mówi, dlatego czekam na nastepny ;)
PS. znowu jest Ross ^^
Nie rozuuumiem. Najpierw ich nienawidzi, teraz nimi gada.... Ale.ok, pisz dalej. ;)
OdpowiedzUsuńP.S. za szybko przeleciała akcja w tym rozdziale....
Świetny *.* chce tak pisać, jak ty :)
OdpowiedzUsuńCzekam.na nexta ;)
Zapraszam na nowego bloga o wampirach:
w-swiecie-innym-niz-prawdziwy.blogspot.com