czwartek, 25 września 2014

XVI BIG PROBLEMS, NO SYMPATHY.

[[ Z punktu widzenia Rikera ]]
Nie to, że narzekam na własne życie, ale pobudka o 5 rano to już przesada. Nienawidzę i nie umiem wytrzymać całego dnia i koncertu tego wieczoru po niecałych 5 godzinach snu. To jest nienormalne. Mimo wszystko, podniosłem się z łóżka i udałem się do łazienki. Mieszkałem w pokoju z Ellingtonem, więc musiałem wstać wcześniej, żeby się przygotować, jako że w łazience siedzę dłużej. Przygotowałem się do wywiadu, co zajęło mi około godziny i zanim Ell wstał, byłem już gotowy. Wyszedłem więc na balkon, gdzie spaliłem jointa. Chłopak, po wstaniu, nawet nie zorientował się, że mnie nie ma. Najwidoczniej niewyspanie jemu też wdało się we znaki. Mieliśmy wywiad za około 2 godziny, ale musieliśmy być tam za niecałe półtora godziny, a ze względu na to, że Seattle jest dość dużym i ruchliwym miastem, doradzono nam, żebyśmy wyjechali niedługo. Spaliwszy jointa, wciągnąłem trochę kokainy przez nos i sprzątnąłem wszystko na balkonie na tyle, żeby nikt nie zorientował się, że znów ćpam. Wszyscy, wliczając w to menadżerów, przyjaciół, rodzinę i fanów, starali się, żebym przestał, ale nie umiem. To mnie wypełniło aż po same kości. Zrobiwszy to, co zaplanowałem, wszedłem do ciepłego pomieszczenia i dopiero teraz poczułem, że bardzo zmarzłem. Przeszły mnie dreszcze. Mój przyjaciel właśnie wyszedł z łazienki. 
-Hej, stary. - powiedział, gdy mnie zobaczył. Podniosłem rękę do góry na znak przywitania. Chłopak uśmiechnął się do mnie. Uf, nie zauważył. Zarzuciłem na siebie czarną bluzę z kapturem i wyszedłem z pokoju. Z resztą zespołu, menadżerem i rodzicami mieliśmy spotkać się na dole. Ellington wyszedł tuż za mną, biorąc ze sobą swoje walizki. Ja swoje wyniosłem już wczoraj. Właściwie nawet ich nie przenosiłem z naszego koncertowego busa. 
Niedługo potem znalazłem się na dole. Oparłem się o murek, czekając na resztę. Perkusista usiadł na ławce niedaleko. Zaczął coś mówić, ale nawet nie słuchałem. Zakręciło mi się w głowie, jednak próbowałem tego nie okazywać. Nie mogli wiedzieć, że wróciłem do tego, bo byłoby ze mną źle. Przyjaciel bagaże schował do busa, który stał już na hotelowym parkingu, po czym wrócił na ławkę. Dokładnie w tym samym momencie zauważyłem resztę wychodzącą z budynku. Wszyscy byli w szampańskim humorze. Udawałem, że wszystko jest w porządku. Udawałem uśmiech. Udawałem, że jestem czysty. Gdyby się dowiedzieli, miałbym zakaz grania przez kolejne parę miesięcy. To nie może się wydarzyć. Wsiedliśmy do busa, którym dojechaliśmy do budynku, gdzie mieliśmy wywiad.  Dojechaliśmy na czas. Po drodze spotkały nas dosyć duże korki, ale nie spóźniliśmy się. Przygotowali nas do wywiadu, który miał być nagrywany, i udaliśmy się do specjalnego pomieszczenia, gdzie czekało na nas 5 krzeseł. Dla każdego po jednym. Zająłem jedno, a reszta zespołu usiadła po mojej prawej stronie. Wywiad się zaczął.
-Dzień dobry! Jestem Gina Humphrey, a wy oglądacie wywiad z zespołem R5 dla BoomTV! Jesteście zespołem rodzinnym, prawda? - kobieta była bardzo wesoła, co mnie irytowało, jednak nie dawałem tego po sobie poznać. 
-Nie do końca. Ja, Riker, Rocky i Rydel jesteśmy rodzeństwem, ale Ellington jest tylko przyjacielem. Nie jest z nami spokrewniony. - odpowiedział na to pytanie Ross swoim delikatnym i wesołym głosem. Cieszyłem się, że nie musiałem odpowiadać.
-...Jeszcze. - dodał Rocky, po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Sądzę, że każdy poza mną śmiał się szczerze. Jak dla mnie to był kiepski żart.
-O, przepraszam. A więc, Ellington, jak to jest być jedynym spoza rodziny w tym zespole? - kobieta zwróciła się do naszego przyjaciela, a chłopaka Rydel, Ellingtona. Ross podał mu mikrofon, a chłopak uśmiechnął się.
-Super. Naprawdę, nie jest tak źle, jakby się wydawało. - zaśmiał się, po czym reporterka zadała jeszcze wiele pytań. Jedno skierowała do mnie. Odpowiedziałem na nie jak najszczerzej. Przy ostatnim pytaniu z mojego nosa zaczęła lecieć krew, co zauważyłem niemal od razu. Przycisnąłem palcami nos, po czym wstałem z krzesła i wyszedłem. Ross poszedł tuż za mną. Musiał wiedzieć, że coś się dzieje poważniejszego. Niedługo potem straciłem przytomność.

[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Chyba jako jedyny tego dnia się wyspałem. Lubiłem wcześniej się położyć, tuż po drobnym rozmyślaniu o fanach i wszystkim innym. Po krótkim przygotowaniu się, mama, jak zwykle, ułożyła mi włosy. Mieszkałem w pokoju z Rylandem, ale mama i tata mieszkali pokój dalej, więc u nas bywała najczęściej. Ryland to nasz najmłodszy brat, DJ, nasz support, ale także i menadżer, poniekąd. Naszym głównym menadżerem wciąż jest Andre. Gdy byłem gotowy, zeszliśmy wraz z bagażami do busa, po czym pojechaliśmy na wywiad. reporterka zadała nam parę pytań. Jak zawsze, większość padała w moją stronę. Co się dziwić, jestem w sumie najbardziej znanym członkiem zespołu. Pytano nas o zespół, plany na przyszłość, zadano parę pytań od fanów, przeczytano tweety, przy których bardzo się śmieliśmy i o nową płytę, jak i trasę koncertową. Przy jednym z ostatnich pytań, a może i ostatnim, mój starszy brat, Riker, zaczął krwawić i wyszedł z pomieszczenia, gdzie odbywał się wywiad. Poszedłem tuż za nim. Podejrzewałem, że może znów wrócił do ćpania, ale gdzieś głęboko miałem nadzieję, że może jednak to tylko fałszywy alarm. Chłopak udał się do łazienki, Tam zobaczyłem go. Miał całe zakrwawione rękawy bluzy. Mimo, że była ciemna, dało się to zauważyć. Jego oczy były zmęczone i czerwone. Teraz zauważyłem, że wrócił do tego, co sądziłem, jest jego koszmarem. Zdążyłem do niego podejść, a chłopak runął na ziemię. Złapałem go i zacząłem wołać pomoc. Oczywiście, zaraz przybiegła cała rodzina i Ellington, menadżer i każdy inny. Zawieźliśmy Rikera do szpitala.

[[ Z punktu widzenia Dan ]]
Do pracy przyszłam odpowiednio wcześniej. Jako że był to mój pierwszy dzień w restauracji jako kelnerka, musiałam podpatrzeć to i owo, więc nie marnowałam czasu. Przyglądałam się Jeanine i Wilmerowi, jak roznoszą dania do odpowiednich stolików. Szybko się uczyłam, więc po paru minutach już wiedziałam co i jak. Przebrałam się na zapleczu w dosyć skąpe ubranie (wymóg szefa) i podeszłam do odpowiedniego stolika, gdzie czekali już goście. Podałam im menu i z uśmiechem poprosiłam, aby się zastanowili. Odeszłam na chwilę, a gdy przywołali mnie ręką, podeszłam tam ponownie z notatnikiem i długopisem, abym mogła zapisać wszystko, co zamówili i się nie pomylić. Gdy byłam gotowa, wzięłam od pary menu i zaniosłam je w odpowiednie miejsce, przy okazji zgłaszając w kuchni zamówienie. W związku z tym, że nowi klienci nie przybywali, ucięłam sobie pogawędkę z Wilmerem i Jeanine. Rozmawialiśmy o nas samych, o tym, skąd jesteśmy i tym podobne. Rozmowa nie trwała długo, ponieważ zostałam przywołana do kuchni. Poszłam tam i zastałam jedzenie na talerzach gotowe do podania klientom. Tak też zrobiłam. 
-Smacznego i mile spędzonego czasu życzymy. - powiedziałam z uśmiechem, po czym wróciłam do znajomych kelnerów. Później poszło z górki. Szło mi coraz sprawniej.

[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
W szpitalu zostaliśmy poinformowani, że mój brat musi zostać jeszcze parę godzin w związku z dużą utratą krwi. Zmartwiliśmy się, ponieważ dzisiaj mamy pierwszy koncert. Lekarze jednak rozpoznali i mnie, i pacjenta, i od razu powiedzieli, że koncert się odbędzie. Okazało się, że dr Pentahouten ma 8-letnią córkę, z którą wybiera się na koncert, ponieważ jest ona fanką. Zaprosiłem ich na backstage, a reszta zespołu i menadżerowie byli bardzo zadowoleni. Nie wychodziliśmy ze szpitala, jednak nie wpuszczano nas do Rikera. Siedzieliśmy w poczekalni, zastanawiając się, co z nim.

[[ BEZOSOBOWO -> W MIĘDZYCZASIE W LOS ANGELES: ]]
U Isaaca wykryto duży procent marihuany, jeszcze nielegalnej w całym kraju. Zamknięto go w areszcie na parę dni, dopóki nie ma procesu. Miał prawo do jednego telefonu. Zadzwonił do Danieli, jednak ona nie chciała go słuchać. Powiedział, żeby go odwiedziła, bo wie coś, co może ją zainteresować. Odnośnie tamtej nocy? Dziewczyna zastanawiała się długo, czy odwiedzić chłopaka, jednak ostatecznie zdecydowała się to zrobić. Dała mu 10 minut, mimo że maksymalny czas odwiedzin w tym więzieniu wynosi pół godziny. Nie chciała go widzieć na oczy. Chłopak wyjaśnił, że wie coś na nurtujący ją temat. Dziewczyna zapytała, o co chodzi, a Isaac powiedział, że została odurzona przez niego, ale nie wiedział, że ktoś zamierza ją wykorzystać. Daniela wyszła ze łzami w oczach po niecałych dwóch minutach. Wróciła do domu, gdzie kontynuowała płakanie. Nie mogła się powstrzymać. Pragnęła, aby w tym czasie był z nią ktokolwiek, Ross, czy Riker, czy nawet Vicky. Jednak nie było nikogo. Musiała radzić sobie sama. Tego dnia wypiła dość dużo alkoholu i połknęła środki nasenne. 

[[ Z punktu widzenia Rikera ]]
Obudziłem się w łóżku szpitalnym po wielu badaniach, co stwierdziłem po pokutych rękach. Lekarze kazali mi się ubrać, jako że koncert miał odbyć się za godzinę, na szczęście, w hali nieopodal szpitala. Zrobiłem to. Pielęgniarka, Ritha Vincerres, co stwierdziłem po jej tabliczce przyczepionej do różowego ubrania pielęgniarskiego, zaprowadziła mnie do poczekalni. Razem z resztą, w ciszy, udaliśmy się do busa, którym dojechaliśmy na halę. Tam przygotowano nas do koncertu. Ryland wszedł już na scenę. Napisałem tylko tweeta "Już za chwilę, Seattle! Jesteście gotowi?!?!", po czym przygotowałem swój głos, śpiewając rozgrzewkę. Chwilę później wyszedłem do łazienki. Nikt nie poszedł za mną. Wciągnąłem trochę kokainy nosem, po czym wypiłem parę łyków whiskey ze specjalnej buteleczki. Wróciłem do pomieszczenia, gdzie siedzieli wszyscy. Rodzina nic nie mówiła, najwidoczniej nie wiedzieli, że to wszystko przez narkotyki. Jednak Ross ciągle mi się przyglądał. On wiedział. Zdjąłem bluzę, którą przewiązałem przez pas, jak zawsze. 
Weszliśmy na scenę zaraz po tym, jak Ryland z niej zszedł. Na tej trasie nie supportował nas nikt oprócz naszego młodszego brata. Byłem szczęśliwy, ponieważ koncert miał być dłuższy, w związku z tym, aż o trzy piosenki. 
-Seattle, czy jesteście gotowi na show?!?! - krzyknąłem, gdy tylko znaleźliśmy się na scenie. Zaczęliśmy wszyscy grać. Naszą pierwszą piosenką była jedna ze starszych piosenek 'Ain't No Way We're Going Home'. Patrzyłem w stronę widowni, grając na basie. Śpiewałem, gdy nadchodziły moje solówki. Czułem się świetnie. W pewnym momencie zachwiałem się i upadłem, jednak światło nie świeciło w tym momencie na mnie, więc chyba prawie nikt tego nie zauważył. Wstałem. Jednak myliłem się. Wszyscy przyglądali mi się, włącznie z resztą zespołu, którzy przestali grać. Mieli grobowe miny. Ross powiedział coś do mikrofonu. Nie do końca usłyszałem, ale wszyscy zeszli ze sceny. Mnie zniósł Rocky z pomocą Ellingtona. Podejrzewałem, że odwołali koncert. Urwał mi się film. Nic nie widziałem i nic nie słyszałem.

[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Gdy tylko weszliśmy na scenę, wiedziałem, że z Rikerem jest coś nie tak, więc co jakiś czas bacznie go obserwowałem. Nigdy nie zachowywał się w taki sposób. Nawet wtedy, kiedy miał depresję. Nigdy nie ćpał przed koncertami. Nie wiedzieliśmy, co się z nim dzieje. Zagraliśmy ze dwie piosenki, po czym chłopak runął na ziemię. Wszyscy to widzieli. Odwróciłem się do reszty zespołu i pokazałem im, żeby przestali grać, uprzednio robiąc to samo. 
-Przepraszam, ludzie, ale musimy przesunąć koncert. Ewentualnie wrócimy tu za godzinę lub dwie, ale bez Rikera. - powiedziałem do mikrofonu, po czym zeszliśmy ze sceny. Poprosiłem Rocky'ego i Ella, żeby znieśli mojego najstarszego brata ze sceny. W garderobie zadzwoniliśmy po policję. Miałem dosyć. Wyjaśniłem wszystkim, że Riker znowu ćpa i dzisiaj był na haju. Nikt nie mógł uwierzyć. Wszyscy sądzili, że jest rozsądnym chłopakiem i dosyć dojrzałym. Jednak każdy się mylił.
Policja zabrała Rikera. Powiedziano nam, że zamkną go na kilka godzin w czymś a la izba wytrzeźwień, żeby mógł wytrzeźwieć. Zgodziliśmy się. Weszliśmy na scenę i skończyliśmy koncert bez Rikera. Kilka solówek Rikera przejęła Rydel, Rocky starał się grać jak najwięcej, kilka solówek przejął Ell, ale większość przejąłem ja. Ludzie byli zachwyceni, ale brakowało im Rikera. Jednak zrozumieli. 
Kiedy koncert się skończył, udaliśmy się do hotelu. Tej nocy mieliśmy wyjechać do Vancouver, ale menadżer odwołał nasz wywiad radiowy w tamtym mieście i powiadomił, że przyjedziemy dopiero jutro. Nie sądziłem, że wszystko może zepsuć jeden taki incydent. Byłem wściekły. W moich oczach widać było nienawiść. Nie mogłem się pogodzić z tym, że mój najstarszy brat sabotował nasz koncert. Koncert własnego zespołu. Gdy wyskoczyłem z ciuchów, wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać. Był tego jeden jedyny plus - przynajmniej się wyśpię.


_______________________________________________________

No i kolejny! To dopiero początek tego wszystkiego. Pierwszy raz mają możliwość być więksi niż każdy inny zespół i mają możliwość zagrania na wielkich arenach i halach na całym świecie, a tu taka niespodzianka... Co będzie dalej? Jak myślicie? Dotrą do Vancouver? Co będzie z Danielą? Czy znajdzie resztę puzzli opowieści? Co stanie się z Rikerem i Isaaciem? Czy I. odzyska wolność? A może Rikera też zamkną? ;)
Jeśli przeczytaliście i wam się podoba rozdział, proszę skomentujcie, bo nie mam pojęcia, co o tym myśleć... Dziękuję :)






















> Następny rozdział już niedługo, a w nim (SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!):
o Daniela dowiaduje się o tym, co stało się Rikerowi,
o Riker w śpiączce,
o Kolejne problemy zespołu,
o Rydel zostaje porwana,

poniedziałek, 15 września 2014

Info :)

Witajcie, kochani czytający!
Nie bójcie się, jest to tylko info odnośnie zmian na blogu, nie zawieszam, ani nic w ten deseń. :P

1. Dodałam playlistę muzyczną do bloga, gdzie znajdziecie piosenki, o których wspominałam, bądź jeszcze będę wspominać (playlista może się jeszcze nie raz zmienić), także od razu możecie włączyć sobie piosenkę, której tytuł się pojawi w opowiadaniu (na playliście są tylko tytuły). Możecie podgłośnić muzykę, jeśli tylko chcecie w prawym dolnym rogu strony (suwakiem) ;)

2. Dodałam nagłówek, na którym możecie zobaczyć Rossa i Rikera ORAZ "aktorów", którzy występują w opowiadaniu jako najważniejsze postacie, czyli Danielę i Isaaca.

3. Zmieniłam też wygląd. Nie pamiętam skąd wzięłam szablon (układ itp.), ale w każdym razie jest on z internetu. Tło, czcionka i kolory są dobrane przeze mnie.

4. Wprowadziłam narrację kilkuosobową w każdym z nowych rozdziałów. Stwierdziłam, że raczej nudno jest czytać ciągle tylko o Danieli i jej uczuciach. Uważam, że to świetny pomysł, żebyście poznali psychikę innych bohaterów.

5. Jak już zauważyliście (bądź nie), pod koniec każdego z nowych postów wstawiam kilka (w większości przypadków 4) spojlery odnośnie następnego odcinka. Nie są one szczegółowe. Nie musicie ich czytać, jeśli nie chcecie wiedzieć, co się będzie działo.

Dziękuję za przeczytanie. Trzymajcie się! :)

niedziela, 14 września 2014

XV "I NEVER THOUGHT IT'D BE THAT HARD TO LET IT GO."

[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Staliśmy na krańcu urwiska, obserwując panoramę miasta. Słyszeliśmy ciche odgłosy rzeki, która płynęła niedaleko, i śpiew ptaków wokoło. Żadne z nas nie odzywało się ani słowem. Po kilku minutach miałem dosyć niezręcznej ciszy.
-Dan, wyjeżdżam w trasę. - uśmiechnąłem się, spoglądając w jej kierunku. Dziewczyna ani drgnęła.
-To super. Cieszę się razem z wami. - Daniela spoglądała przed siebie. Czułem, że powiedziała to od niechcenia. Przejechałem dłońmi po głowie, pozwalając włosom przechodzić pomiędzy moimi palcami.
-Proszę spójrz na mnie.... - powiedziałem głośniej i spojrzałem w jej kierunku. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę, ale jej wzrok był pusty.
-Heeej, co jest? - zbliżyłem się do niej, a ona położyła mi głowę na ramieniu. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale przytuliłem ją i pozwoliłem jej się wypłakać.
-Po prostu... Ja nie wiem już. Nie wiem nic o tamtej nocy, kiedy mnie znalazłeś. Czuję się bezsilna. - odpowiedziała załamanym głosem. Pogłaskałem ją po jej włosach z uśmiechem.
-Będzie dobrze, mała. Obiecuję. - wyszeptałem do jej ucha. Dziewczyna westchnęła.

Odwiozłem dziewczynę do domu, po czym pojechałem do Rikera. Wiedziałem, że ktoś musi coś wiedzieć, a brat zawsze rozmawiał ze mną szczerze. Wszedłem do domu i nawet nie zdejmując kurtki, ani butów, udałem się prosto do jego pokoju. Drzwi były otwarte, więc wszedłem.
-Ri, możemy porozmawiać? - spojrzałem na chłopaka, zamykając drzwi. Włożyłem ręce do kieszeni.
-Jasne, bro, o co kaman? - powiedział, podnosząc brwi. Brzmiał zbyt wesoło.
-Um, wiesz coś o tym, co stało się Dan? W sensie, cokolwiek. - powiedziałem na tyle cicho, żeby nikt nie usłyszał,
-Nie wiem nic. - rzucił chłopak od razu. Wiedziałem, że ukrywa coś większego.
-Nie kłam! Ty ją zgwałciłeś, czy któryś z twoich gimbusiarskich znajomych?! - wybuchłem. Miałem dość jego kłamstw. Za długo to trwało.
-Okej, okej. - chłopak zaczął się wycofywać. Podniósł ręce na wysokość klatki piersiowej.
-Wiem coś. Tylko nie krzycz i usiądź. - powiedział chłopak, delikatnie pchając mnie na fotel, po czym usiadł na drugim.
-Gadaj! - odpowiedziałem głośniej. Chłopak otworzył usta i położył dłonie na kolanach. Chwilę później ocierał nimi o spodnie.
-Wiem tylko tyle, ile powiedział mi Gruby. Widział ją całą naćpaną, mizdrzącą się z jakimś facetem. Miał czarną bluzę z kapturem. Był dość wysoki. - starszy brat potarł dłońmi włosy, pozwalając im przechodzić powoli pomiędzy palcami.
-I co dalej? -podniosłem prawą brew do góry. Złączyłem dłonie w taki sposób, że palce się krzyżowały ze sobą i przyłożyłem je do ust.
-I tyle. Gruby siedział pod hotelem również wtedy, kiedy chłopak wychodził szybko, oglądając się na różne strony. Twarzy nie poznał. Był za daleko. - chłopak powiedział, a ja wstałem. Poklepałem brata po ramieniu, po czym wyszedłem z pokoju, rzucając zwykłe 'dzięki stary'. Postanowiłem powiedzieć Danieli to wszystko osobiście. Wyszedłem więc z domu i udałem się w stronę jej posiadłości.


[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Ross odwiózł mnie do domu. Całą drogę milczeliśmy. Ja nie chciałam rozmawiać, a chłopak nie chciał naciskać. To dobrze. Gdy już znaleźliśmy się pod moim domem, wysiadłam z samochodu i weszłam do mieszkania, uprzednio otwierając drzwi kluczem. Blondyn nie chciał wchodzić, ani na herbatę, ani na rozmowę. Powiedział, że się spieszy. Nie naciskałam. Wiedziałam, że niedługo mają trasę. Gdy weszłam do mieszkania, przebrałam się w dres, zmyłam makijaż, a włosy splotlam w niechlujny kok. W kuchni zrobiłam sobie gorącą melisę i usiadłam na krześle. Łzy same poleciały mi z oczu. Przetarłam je rękawem szlafroka, który nałożyłam w drodze do tego pomieszczenia. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Isaaca. Nie pamiętam, skąd go miałam, ale już nie raz widziałam go w moich kontaktach. Może sam mi go zapisał? Nie mam pojęcia. W każdym razie zadzwoniłam. Nie odbierał. Nie dzwoniłam drugi raz. Chciałam dowiedzieć się, co wie o tamtej nocy. Ktoś musi coś wiedzieć. Nigdy nie sądziłam, że odpuszczenie sobie tego będzie takie trudne. Musiałam dowiedzieć się prawdy.
Po wypiciu herbaty, poszłam do salonu, gdzie włączyłam laptopa. Weszłam na twittera. Ludzie mnie followali, nie wiedziałam dlaczego. Dostałam kilka nowych tweetów. Nic ciekawego. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zobaczyłam w wizjerze, kto to. Okazało się, że to chłopak, do którego wcześniej dzwoniłam. Otworzyłam drzwi, ale nie do końca.
-Cześć piękna. - rzucił chłopak, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Czego chcesz? - powiedziałam od niechcenia. Zakryłam się bardziej szlafrokiem, po czym oparłam o framugę drzwi.
-Dzwoniłaś, więc się zjawiłem. - pokazał kciukami na siebie.
-Voila, bella. - zaśmiał się. Był kompletnie schlany. Czuć było od niego alkohol.
-Wróć jak wytrzeźwiejesz, na razie. - chciałam zamknąć drzwi, ale chłopak nie pozwolił mi.
-Ty suko.... - jego oczy były pełne nienawiści. Wyciągał w moim kierunku łapy. Z oddali zauważyłam samochód Rossa. Dzięki Bogu! Po chwili usłyszałam pisk opon. Blondyn wyskoczył (dosłownie!) z samochodu, a następnie przez bramkę i stanął za Isaaciem. Złapał go za kurtkę, a ja zamknęłam drzwi i zjechałam po nich z płaczem. Słyszałam tylko uderzenia po drugiej stronie drzwi.

[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Chciałem być jak najszybciej u Danieli, więc wziąłem swój samochód i ruszyłem. Nie miałem aż tak daleko, więc niedługo potem znalazłem się bardzo niedaleko. Z oddali zobaczyłem chłopaka pod domem Dan, a w drzwiach była ona sama. Chłopak chciał się najwidoczniej do niej dobrać. Przyspieszyłem ii zahamowałem tuż przed jej domem z piskiem opon. Wyskoczyłem z samochodu, po czym przeskoczyłem przez bramkę u jej płotu i doskoczyłem do Isaaca. Tak, teraz dokładnie widziałem kto to. Od zawsze wydawał mi się nie w porządku, ale teraz przegiął. Dziewczyna weszła do domu i zamknęła drzwi. Ja natomiast biłem się z chłopakiem, który był silniejszy i troszkę większy ode mnie. Nie przeszkadzało mi to. Oberwałem parę razy w żebra i w twarz, ale i tak miałem przewagę. Pałałem nienawiścią do niego. Chciał skrzywdzić kogoś, kto był dla mnie ważny. Gdy zobaczyłem, że chłopak ledwo oddycha, pozwoliłem mu iść. Zagroziłem, że jeżeli zbliży się kiedykolwiek do Danieli, zabiję go. Nie żartowałem. Naprawdę miałem wrażenie, że zaraz go zabiję.
Zapukałem do dziewczyny, po czym powiedziałem, że to ja. Dziewczyna otworzyła drzwi i rzuciła mi się w ramiona. Jej zapach uspokoił mnie. Ścisnąłem ją mocniej. Po chwili puściliśmy się, a ja wszedłem do środka. Dziewczyna podziękowała mi. Zamknąłem drzwi.
-Chcesz herbatę? - powiedziała cichym głosem, poprawiając szlafrok. Nawet tak niechlujnie ubrana i uczesana wyglądała przepięknie.
-Ja zrobię, usiądź. - uśmiechnąłem się do niej delikatnie, po czym podszedłem do kuchenki elektrycznej i włączyłem herbatę. Do dwóch szklanek wrzuciłem torebki herbaty, po czym usiadłem na przeciwko niej. Opowiedziałem jej to, czego dowiedziałem się od Rikera. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech.

 [[ 2 DNI PÓŹNIEJ -> Z punktu widzenia Danieli ]]
Ross wyjechał wraz ze swoim zespołem w trasę koncertową. Pożegnaliśmy się już dzień wcześniej. Oboje nienawidzimy pożegnań, dlatego nie chcieliśmy rozkleić się dokładnie przed jego wylotem. Zrobiliśmy to poprawnie u mnie w domu. Chłopak, zanim wyszedł ode mnie, dał mi wizytówkę pewnej restauracji, w której dostałabym pracę. Powiedział, że często tam je i widział ogłoszenie o tym, że poszukują kelnerki. Rozmawiał już z szefem i chętnie przyjmą mnie do pracy. Mam się tylko stawić za 2 godziny u właściciela i powiedzieć, że dowiedziałam się o ogłoszeniu od blondyna. Raz kozie śmierć. Ubrałam się ładnie. Umalowałam delikatnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jednak lekko je podkręciłam lokówką. Wyglądały ładnie. Zdjęłam torebkę z wieszaka i nałożyłam czarne trampki, po czym wsiadłam do zamówionej przeze mnie wcześniej taksówki, uprzednio zamykając drzwi na klucz. Mojej współlokatorki ciągle nie było w domu.
Gdy znalazłam się pod restauracją, powiedziano mi, że muszę udać się do pokoju numer 3 piętro wyżej. Tam urzęduje właściciel. Poszłam więc tam. Pokazałam się, powołałam na Rossa Lyncha i dostałam pracę. Będę pracować 4 dni w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek, sobota) od 10 do 16. Cieszyłam się, bo powoli brakowało mi środków do życia.
Wracając do domu, myślałam o tym, co robi teraz blondyn. Uśmiechałam się.


__________________________________________________________________

Jest i kolejny! :D Teraz zaczną się schody. To dopiero początek tego wszystkiego. Polecam czytać dalej, jeśli chodzi o fabułę. Może nie piszę już zbyt ciekawie, ale po prostu nie wiem zbytnio w jaki sposób pisać to, co mam do przekazania. Mam nadzieję, że się podoba :)






























> Następny rozdział już niedługo, a w nim (SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!):
o Koncert w Seattle,
o Pierwszy dzień pracy Danieli,
o Isaac w więzieniu,
o Dan dowiaduje się kolejnych części opowieści o 'tamtej nocy',
o Riker w izbie wytrzeźwień -> początek wielkich kłopotów zespołu, rodziny, a głównie Rikera.

XIV THAT NIGHT PART II

[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie, ale nie wstawałam w ogóle z łóżka. Nie czułam takiej potrzeby i zupełnie nie miałam ochoty. Wzięłam do ręki pilota i włączyłam pierwszy lepszy kanał. Wiadomości. Przewijałam kanały. Wszędzie mówili o tym samym. Nuda. Nuda. Channel 1. Nuda. Channel 2. Nuda. Channel 5. Nuda. Czy w tej telewizji nigdy nie ma nic ciekawego? Wyłączyłam tv, po czym sięgnęłam po laptopa. Ułożyłam go na mojej kołdrze, na kolanach i włączyłam. Niedługo potem zobaczyłam obraz powitalny. Wpisałam hasło (tak swoją drogą  brzmi 0n0mAtopeja). Od razu włączyłam przeglądarkę internetową i wystukałam nazwę strony 'twitter'. Od zawsze chciałam mieć tam konto, więc je założyłam.
Po nastu minutach męczenia się ze stroną, konto było gotowe do użycia. Sfollowałam parę osób. Zajrzałam na twittera Rossa. Nie było tam nic ciekawego, oprócz tweeta o trasie koncertowej. Wow, chyba się pozbierali.
Cóż, ostatnio mieli trudne tygodnie. Riker i narkotyki. Rydel przyjaciel zginął w wypadku samochodowym. Ich mama zachorowała na raka. Rocky popadł w jakieś cholerne długi. No i Ell. Ell miał się zawsze w porządku. W końcu to Ell - wiecznie uśmiechnięty chłopak z marzeniami i poczuciem humoru.
Nie mogli się pozbierać, wiedziałam to w głębi duszy, choć sama nie wiedziałam już, czy to była prawda, czy po prostu mieli dość ich, czasem, zbyt psychicznych fanów. Czasami faktycznie wyglądało to, jakby mieli ich dosyć.
Niedługo po tym, jak ubrałam się w jakieś ubranie wyjściowe, wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Włożyłam słuchawki do wejścia od nich w iPhonie i włączyłam zespół Willmette Stone. Jeden z moich ulubionych od niedawna. Piosenka, która właściwie już teraz leciała w słuchawkach nosiła tytuł 'I Want What You Have' (tak swoją drogą zespół faktycznie istnieje i piosenka rzeczywiście nosi taki tytuł, jednak zespół powstał tylko na potrzeby filmu 'If I Stay' :P). Szłam przed siebie, właściwie nie wiedziałam dokąd. Chciałam dowiedzieć się jak najwięcej odnośnie tamtej nocy, ale nie wiedziałam już gdzie się udać. Wiedziałam jedynie, że Vicky wie coś więcej. Tylko co? I dlaczego nie może mi powiedzieć?

[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Ostatnie tygodnie były dla mnie męczarnią - albo musiałem użerać się sam ze sobą, albo z kimś, z mojego rodzeństwa. Albo też wspierać mamę. Zmęczyło mnie to, ale nie dałem tego po sobie poznać. Wyciągnąłem z kieszeni telefon. Po tym, co stało się Danieli, bardzo często o niej myślę. Wybrałem jej numer i nie mam pojęcia, czy zadzwonić. W końcu anuluję rozmowę. Ponawiam czynność. I tak jeszcze kilka razy. W końcu wychodzę do przedpokoju i nakładam czarne trampki. Muszę się przewietrzyć. Nie wytrzymam tutaj. Zostało parę dni do trasy koncertowej. Nie wiem, nie chcę jej tu zostawiać samej. Nie chcę, żeby sama się z tym zmagała. Chcę pomóc jej dowiedzieć się, kto to zrobił i dlaczego. Zdjąłem z wieszaka skurzaną kurtkę i zarzuciłem ją sobie na ramiona.
"Wychodzę!" krzyknąłem. Nie chciałem, żeby martwili się, że nie ma mnie w domu. Włożyłem ręce do kieszeni, kiedy wyszedłem i zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem przed siebie. Wyjąłem telefon i wszedłem w wiadomości. Zacząłem pisać nową.  Do Dan. Chciałem jej wynagrodzić czas, którego nie spędzaliśmy razem. Tęskniłem za rozmowami z nią. Za zapachem jej perfum. Za każdym wymienionym spojrzeniem. Tęskniłem za kolorem jej oczu, przypominającym mi głębię oceanu. Za jej włosami, gęstymi jak zboże w najlepszym jego okresie. Tęskniłem za nią, jak za Amsterdamem, chociaż wolę Paryż. Amsterdam ma w sobie to coś. Jest pięknym miastem. Równie pięknym, jak ona sama. Uśmiechnąłem się do siebie.
"Cześć. Możemy się spotkać, Dan? Proszę."
Wiadomość wysłałem i ruszyłem dalej. Przeszedłem obok studia nagraniowego i skręciłem w prawo. Niedługo później dostałem wiadomość tekstową na swojego iPhone'a.
"Spotkajmy się za 15 minut w naszym miejscu."
Od razu zrozumiałem o jakie miejsce chodzi. Zbocze urwiska, które wygląda jak klif, ale jednak jest urwiskiem. Widok stamtąd ukazuje całą panoramę Los Angeles. Przepięknie. Złapałem taksówkę i ruszyłem na miejsce.

[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Minęłam sklep ze starociami, kiedy raptem mój telefon zaczął wibrować. Nie była to długa wibracja, więc od razu domyśliłam się, że dostałam wiadomość. Od razu ją otworzyłam jednym ruchem kciuka.Wiadomość była od Rossa. Chciał się spotkać. Pewnie, dlaczego nie. Niedługo wyjeżdża w trasę, a i tak rzadko się widujemy. W sumie może nawet coś wiedzieć na temat tamtej nocy. W końcu on zawiózł mnie naćpaną do szpitala. Musiał coś wiedzieć. Odpisałam, żebyśmy się spotkali za 15 minut w naszym miejscu. Wiedziałam, ze domyśli się o jakie miejsce chodzi. Zawsze kochałam tam przychodzić. Wsiadłam w wolną taksówkę i udałam się tam. Byłam pięć minut później, więc miałam jeszcze 10 minut. Stanęłam na zboczu i obserwowałam widok. Jak zawsze, wyglądał pięknie. Niedługo musiałam czekać na blondyna. Pojawił się w naszym miejscu jakieś siedem minut po mnie. Usłyszałam za sobą jego głos.
-Cześć, Dan. - powiedział cicho. Wiedziałam, że się uśmiecha. Jego głos był dosyć radosny. 
-Hej. - rzuciłam, nawet się nie odwracając. Chłopak podszedł bliżej i stanął koło mnie. Przez chwilę oboje byliśmy cicho i patrzyliśmy na panoramę miasta aniołów. Oboje uśmiechnęliśmy się.


____________________________________________________________________

Jak wam się podoba? Stwierdziłam, że pisanie opowiadania z punktu widzenia tylko 1 osoby może być nudne, więc wprowadziłam też inne postacie jako narratorów. Dobry pomysł?

















> Nowy rozdział już wkrótce, a w nim [MAŁE SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!]:
o Daniela dowiaduje się coś więcej na temat tamtej nocy,
o Ross wyjeżdża w trasę wraz z resztą zespołu,
o Isaac odwiedza Danielę w jej domu,
o Daniela dostaje pracę.

czwartek, 11 września 2014

XIII THAT NIGHT PART I

Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się przed hotelem. Wysiadłam z taksówki, uprzednio płacąc kierowcy, i wyciągnęłam telefon, żeby napisać dziewczynie wiadomość, że już jestem na miejscu. Jednak chwilę po wyciągnięciu iPhone'a, poczułam lekkie uderzenie na prawym ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Vicky z uśmiechem na twarzy.
-No cześć, Dan. No co? Wyglądasz jakbyś zobaczyła trupa! - zaśmiała się dźwięcznie dziewczyna, a ja wraz z nią. Ruszyłyśmy w stronę jakiegoś pubu, w którym mogłybyśmy spokojnie porozmawiać. Na nasze szczęście, jeden z klubów niedaleko był otwarty. Weszłyśmy i zajęłyśmy miejsca przy barze. Dziewczyna spojrzała na mnie.
-No to co bierzemy? Może jakieś procenty! Najlepsza jest szczera rozmowa po procentach. - zaśmiała się. Najwidoczniej dobrze wiedziała, co to jest kac. Wyglądała na spokojną dziewczynę, a jednak była szalona, piła i przebywała w takich barach.
-Hm, wszystko jedno. - rzuciłam od niechcenia, po czym wzruszyłam ramionami. Nie miałam ochoty rozmawiać o czymś innym, niż o tamtej nocy. Dziewczyna musiała dużo wiedzieć. Była moją ostatnią nadzieją. Gdy odpowiedziałam, dziewczyna rozpromieniła się bardziej i klasnęła w dłonie. Po chwili pojawił się przystojny barman.
-Yo, Rascall. Dwa drinki. - dziewczyna puściła chłopakowi oczko. Widać było, że rozbiera go wzrokiem. Była dziwna, ale wydawało mi się, że lubię jej towarzystwo.
-A więc... O czym chciałaś porozmawiać? - uśmiechnęła się Vicky. Spojrzałam prosto na jej twarz.
-Czy możesz powiedzieć mi coś o tamtej nocy, kiedy znalazłam się w hotelu, w którym pracujesz? - zaciągnęłam rękawy i złapałam każdy palcami odpowiedniej ręki, po czym położyłam ręce na moich skrzyżowanych nogach. Spojrzałam się w dół. Dużo schudłam, ale już nawet nie interesowało mnie to.
-Um, niewiele wiem. Wszystko działo się tak szybko. Poza tym, było bardzo anonimowo. - odpowiedziała dziewczyna. Widziałam, że coś ukrywa. Czasem było to widać po mimice i gestach ludzi. Podniosłam brew do góry i spojrzałam ponownie na nią.
-Jesteś pewna? Ukrywasz coś. Widzę to. - powiedziałam, troszkę podnosząc głos. Irytowało mnie to, że ludzie są pełni arogancji i ignorancji wobec uczuć i problemów innych ludzi. Tak łatwo manipulują innymi i sprawiają, że ci drudzy targną się na własne życie. U mnie było do tego daleko, ale jednak nienawidziłam tego.  Dziewczyna wzdrygnęła się i sciszyła głos.
-Powiem ci coś na ten temat, ale obiecaj, że to nigdzie, ale to nigdzie nie wyjdzie, bo będę miała nieprzyjemności. - Vicky zbliżyła się do mnie, a kiedy Rascall przyniósł drinki i postawił je obok nas, wzrokiem kazała mu odejść, co od razu zrobił.
-Byłaś strasznie schlana, śmiałaś się, byłaś chyba bardzo zadowolona z towarzystwa chłopaka, z którym tutaj przyszłaś. Niestety, nie wiem kim był. Miał a sobie czarną bluzę z kapturem, który miał na głowie, i RayBansy.Wiem tylko, że miał ok. metra osiemdziesięciu i był blondynem. Kosmyk włosów wystawał mu spod kaptura... - przerwała, ale ja chciałam, żeby kontynuowała. Dziewczyna wzięła łyka drinka, co zrobiłam i ja. Nie spuszczałam z niej wzroku. Dziewczyna westchnęła.
-Nie wiem... Chciałam pomóc, podeszłam, zapytałam, co ci jest i jak mam to zrobić, a chłopak wykrzyczał jakieś dziwne sformułowania, po czym poprosił o klucz i wpłacił zaliczkę. Gdy szedł w stronę pokoju, przyspieszał co i róż. Chłopak nie miał więcej niż ze dwadzieścia kilka lat, ale był silny.
Nie widziałam, co mam o tym myśleć. Zaufać jej? Czy mówi prawdę?

_______________________________________________________________

Wychodząc ze spotkania, poczułam dziwne kłucie w brzuchu. Cześć mnie chyba uwierzyła w te bzdury. Najgorsze było to, jak dowiedziałam się o tych narkotykach. Okazało się, że chłopak był dilerem. Nie wiem, skąd dziewczyna to wiedziała, przecież nie wdziała jego twarzy. Są dwie możliwości: a) kłamała lub b) dowiedziała się w jakiś sposób. Przy drugiej możliwości rodzi się pytanie: w jaki sposób?
By odgonić od siebie na chwilę natłok myśli, weszłam do taksówki i pojechałam do swojej rezydencji, gdzie od razu położyłam się spać. Chwilę później dostałam wiadomość.
"Mówiłaś komuś o tym, co ci powiedziałam? V."
Nie bardzo wiedziałam, o co dziewczynie chodzi. Odpisałam, że nie i zapytałam, dlaczego pyta. Dostałam wiadomość zwrotną niemal od razu.
"Byli przed chwilą u mnie jacyś chłopcy, mniej więcej w wieku tamtego. Powiedzieli, ze wiedzą, że z tobą rozmawiałam o tamtej nocy..."
No okej, teraz to było dla mnie jeszcze bardziej nielogiczne. Jak? Przecież pub był prawie pusty, a Rascall nie mógł nas słyszeć. Dziewczyna mówiła zbyt cicho. Odpisałam, że nie wiem, o co chodzi. Dziewczyna chyba uwierzyła, bo już nie odpisała. Zasnęłam. Tej nocy śniły mi się koszmary. Nie były realne. Choć w sumie może i były? Śniły mi się urywki tamtej nocy, ale niemożliwe, że były realne. Przecież nic nie pamiętałam. Budziłam się co parę godzin, by znowu zasypiać i śnić o tym samym w koło.

___________________________________________________________________

Obiecałam, że napiszę rozdział, więc voila. Trochę mi to zajęło.... Przepraszam. Nie widziałam ostatnio zbyt dużo komentarzy nowych, więc zaniedbałam, ale postaram się wstawiać co jakiś czas. Zaczynam studia w październiku, więc wtedy mogą być rozdziały rzadziej.

PS Jak myślicie, czy to ktoś z chłopaków, których już poznała, czy może ktoś nowy? Czy Vicky ukrywa coś jeszcze? Co zrobi Daniela? Możecie zgadywać w komentarzach ;)