Nie to, że narzekam na własne życie, ale pobudka o 5 rano to już przesada. Nienawidzę i nie umiem wytrzymać całego dnia i koncertu tego wieczoru po niecałych 5 godzinach snu. To jest nienormalne. Mimo wszystko, podniosłem się z łóżka i udałem się do łazienki. Mieszkałem w pokoju z Ellingtonem, więc musiałem wstać wcześniej, żeby się przygotować, jako że w łazience siedzę dłużej. Przygotowałem się do wywiadu, co zajęło mi około godziny i zanim Ell wstał, byłem już gotowy. Wyszedłem więc na balkon, gdzie spaliłem jointa. Chłopak, po wstaniu, nawet nie zorientował się, że mnie nie ma. Najwidoczniej niewyspanie jemu też wdało się we znaki. Mieliśmy wywiad za około 2 godziny, ale musieliśmy być tam za niecałe półtora godziny, a ze względu na to, że Seattle jest dość dużym i ruchliwym miastem, doradzono nam, żebyśmy wyjechali niedługo. Spaliwszy jointa, wciągnąłem trochę kokainy przez nos i sprzątnąłem wszystko na balkonie na tyle, żeby nikt nie zorientował się, że znów ćpam. Wszyscy, wliczając w to menadżerów, przyjaciół, rodzinę i fanów, starali się, żebym przestał, ale nie umiem. To mnie wypełniło aż po same kości. Zrobiwszy to, co zaplanowałem, wszedłem do ciepłego pomieszczenia i dopiero teraz poczułem, że bardzo zmarzłem. Przeszły mnie dreszcze. Mój przyjaciel właśnie wyszedł z łazienki.
-Hej, stary. - powiedział, gdy mnie zobaczył. Podniosłem rękę do góry na znak przywitania. Chłopak uśmiechnął się do mnie. Uf, nie zauważył. Zarzuciłem na siebie czarną bluzę z kapturem i wyszedłem z pokoju. Z resztą zespołu, menadżerem i rodzicami mieliśmy spotkać się na dole. Ellington wyszedł tuż za mną, biorąc ze sobą swoje walizki. Ja swoje wyniosłem już wczoraj. Właściwie nawet ich nie przenosiłem z naszego koncertowego busa.
Niedługo potem znalazłem się na dole. Oparłem się o murek, czekając na resztę. Perkusista usiadł na ławce niedaleko. Zaczął coś mówić, ale nawet nie słuchałem. Zakręciło mi się w głowie, jednak próbowałem tego nie okazywać. Nie mogli wiedzieć, że wróciłem do tego, bo byłoby ze mną źle. Przyjaciel bagaże schował do busa, który stał już na hotelowym parkingu, po czym wrócił na ławkę. Dokładnie w tym samym momencie zauważyłem resztę wychodzącą z budynku. Wszyscy byli w szampańskim humorze. Udawałem, że wszystko jest w porządku. Udawałem uśmiech. Udawałem, że jestem czysty. Gdyby się dowiedzieli, miałbym zakaz grania przez kolejne parę miesięcy. To nie może się wydarzyć. Wsiedliśmy do busa, którym dojechaliśmy do budynku, gdzie mieliśmy wywiad. Dojechaliśmy na czas. Po drodze spotkały nas dosyć duże korki, ale nie spóźniliśmy się. Przygotowali nas do wywiadu, który miał być nagrywany, i udaliśmy się do specjalnego pomieszczenia, gdzie czekało na nas 5 krzeseł. Dla każdego po jednym. Zająłem jedno, a reszta zespołu usiadła po mojej prawej stronie. Wywiad się zaczął.
-Dzień dobry! Jestem Gina Humphrey, a wy oglądacie wywiad z zespołem R5 dla BoomTV! Jesteście zespołem rodzinnym, prawda? - kobieta była bardzo wesoła, co mnie irytowało, jednak nie dawałem tego po sobie poznać.
-Nie do końca. Ja, Riker, Rocky i Rydel jesteśmy rodzeństwem, ale Ellington jest tylko przyjacielem. Nie jest z nami spokrewniony. - odpowiedział na to pytanie Ross swoim delikatnym i wesołym głosem. Cieszyłem się, że nie musiałem odpowiadać.
-...Jeszcze. - dodał Rocky, po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Sądzę, że każdy poza mną śmiał się szczerze. Jak dla mnie to był kiepski żart.
-O, przepraszam. A więc, Ellington, jak to jest być jedynym spoza rodziny w tym zespole? - kobieta zwróciła się do naszego przyjaciela, a chłopaka Rydel, Ellingtona. Ross podał mu mikrofon, a chłopak uśmiechnął się.
-Super. Naprawdę, nie jest tak źle, jakby się wydawało. - zaśmiał się, po czym reporterka zadała jeszcze wiele pytań. Jedno skierowała do mnie. Odpowiedziałem na nie jak najszczerzej. Przy ostatnim pytaniu z mojego nosa zaczęła lecieć krew, co zauważyłem niemal od razu. Przycisnąłem palcami nos, po czym wstałem z krzesła i wyszedłem. Ross poszedł tuż za mną. Musiał wiedzieć, że coś się dzieje poważniejszego. Niedługo potem straciłem przytomność.
[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Chyba jako jedyny tego dnia się wyspałem. Lubiłem wcześniej się położyć, tuż po drobnym rozmyślaniu o fanach i wszystkim innym. Po krótkim przygotowaniu się, mama, jak zwykle, ułożyła mi włosy. Mieszkałem w pokoju z Rylandem, ale mama i tata mieszkali pokój dalej, więc u nas bywała najczęściej. Ryland to nasz najmłodszy brat, DJ, nasz support, ale także i menadżer, poniekąd. Naszym głównym menadżerem wciąż jest Andre. Gdy byłem gotowy, zeszliśmy wraz z bagażami do busa, po czym pojechaliśmy na wywiad. reporterka zadała nam parę pytań. Jak zawsze, większość padała w moją stronę. Co się dziwić, jestem w sumie najbardziej znanym członkiem zespołu. Pytano nas o zespół, plany na przyszłość, zadano parę pytań od fanów, przeczytano tweety, przy których bardzo się śmieliśmy i o nową płytę, jak i trasę koncertową. Przy jednym z ostatnich pytań, a może i ostatnim, mój starszy brat, Riker, zaczął krwawić i wyszedł z pomieszczenia, gdzie odbywał się wywiad. Poszedłem tuż za nim. Podejrzewałem, że może znów wrócił do ćpania, ale gdzieś głęboko miałem nadzieję, że może jednak to tylko fałszywy alarm. Chłopak udał się do łazienki, Tam zobaczyłem go. Miał całe zakrwawione rękawy bluzy. Mimo, że była ciemna, dało się to zauważyć. Jego oczy były zmęczone i czerwone. Teraz zauważyłem, że wrócił do tego, co sądziłem, jest jego koszmarem. Zdążyłem do niego podejść, a chłopak runął na ziemię. Złapałem go i zacząłem wołać pomoc. Oczywiście, zaraz przybiegła cała rodzina i Ellington, menadżer i każdy inny. Zawieźliśmy Rikera do szpitala.
[[ Z punktu widzenia Dan ]]
Do pracy przyszłam odpowiednio wcześniej. Jako że był to mój pierwszy dzień w restauracji jako kelnerka, musiałam podpatrzeć to i owo, więc nie marnowałam czasu. Przyglądałam się Jeanine i Wilmerowi, jak roznoszą dania do odpowiednich stolików. Szybko się uczyłam, więc po paru minutach już wiedziałam co i jak. Przebrałam się na zapleczu w dosyć skąpe ubranie (wymóg szefa) i podeszłam do odpowiedniego stolika, gdzie czekali już goście. Podałam im menu i z uśmiechem poprosiłam, aby się zastanowili. Odeszłam na chwilę, a gdy przywołali mnie ręką, podeszłam tam ponownie z notatnikiem i długopisem, abym mogła zapisać wszystko, co zamówili i się nie pomylić. Gdy byłam gotowa, wzięłam od pary menu i zaniosłam je w odpowiednie miejsce, przy okazji zgłaszając w kuchni zamówienie. W związku z tym, że nowi klienci nie przybywali, ucięłam sobie pogawędkę z Wilmerem i Jeanine. Rozmawialiśmy o nas samych, o tym, skąd jesteśmy i tym podobne. Rozmowa nie trwała długo, ponieważ zostałam przywołana do kuchni. Poszłam tam i zastałam jedzenie na talerzach gotowe do podania klientom. Tak też zrobiłam.
-Smacznego i mile spędzonego czasu życzymy. - powiedziałam z uśmiechem, po czym wróciłam do znajomych kelnerów. Później poszło z górki. Szło mi coraz sprawniej.
[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
W szpitalu zostaliśmy poinformowani, że mój brat musi zostać jeszcze parę godzin w związku z dużą utratą krwi. Zmartwiliśmy się, ponieważ dzisiaj mamy pierwszy koncert. Lekarze jednak rozpoznali i mnie, i pacjenta, i od razu powiedzieli, że koncert się odbędzie. Okazało się, że dr Pentahouten ma 8-letnią córkę, z którą wybiera się na koncert, ponieważ jest ona fanką. Zaprosiłem ich na backstage, a reszta zespołu i menadżerowie byli bardzo zadowoleni. Nie wychodziliśmy ze szpitala, jednak nie wpuszczano nas do Rikera. Siedzieliśmy w poczekalni, zastanawiając się, co z nim.
[[ BEZOSOBOWO -> W MIĘDZYCZASIE W LOS ANGELES: ]]
U Isaaca wykryto duży procent marihuany, jeszcze nielegalnej w całym kraju. Zamknięto go w areszcie na parę dni, dopóki nie ma procesu. Miał prawo do jednego telefonu. Zadzwonił do Danieli, jednak ona nie chciała go słuchać. Powiedział, żeby go odwiedziła, bo wie coś, co może ją zainteresować. Odnośnie tamtej nocy? Dziewczyna zastanawiała się długo, czy odwiedzić chłopaka, jednak ostatecznie zdecydowała się to zrobić. Dała mu 10 minut, mimo że maksymalny czas odwiedzin w tym więzieniu wynosi pół godziny. Nie chciała go widzieć na oczy. Chłopak wyjaśnił, że wie coś na nurtujący ją temat. Dziewczyna zapytała, o co chodzi, a Isaac powiedział, że została odurzona przez niego, ale nie wiedział, że ktoś zamierza ją wykorzystać. Daniela wyszła ze łzami w oczach po niecałych dwóch minutach. Wróciła do domu, gdzie kontynuowała płakanie. Nie mogła się powstrzymać. Pragnęła, aby w tym czasie był z nią ktokolwiek, Ross, czy Riker, czy nawet Vicky. Jednak nie było nikogo. Musiała radzić sobie sama. Tego dnia wypiła dość dużo alkoholu i połknęła środki nasenne.
[[ Z punktu widzenia Rikera ]]
Obudziłem się w łóżku szpitalnym po wielu badaniach, co stwierdziłem po pokutych rękach. Lekarze kazali mi się ubrać, jako że koncert miał odbyć się za godzinę, na szczęście, w hali nieopodal szpitala. Zrobiłem to. Pielęgniarka, Ritha Vincerres, co stwierdziłem po jej tabliczce przyczepionej do różowego ubrania pielęgniarskiego, zaprowadziła mnie do poczekalni. Razem z resztą, w ciszy, udaliśmy się do busa, którym dojechaliśmy na halę. Tam przygotowano nas do koncertu. Ryland wszedł już na scenę. Napisałem tylko tweeta "Już za chwilę, Seattle! Jesteście gotowi?!?!", po czym przygotowałem swój głos, śpiewając rozgrzewkę. Chwilę później wyszedłem do łazienki. Nikt nie poszedł za mną. Wciągnąłem trochę kokainy nosem, po czym wypiłem parę łyków whiskey ze specjalnej buteleczki. Wróciłem do pomieszczenia, gdzie siedzieli wszyscy. Rodzina nic nie mówiła, najwidoczniej nie wiedzieli, że to wszystko przez narkotyki. Jednak Ross ciągle mi się przyglądał. On wiedział. Zdjąłem bluzę, którą przewiązałem przez pas, jak zawsze.
Weszliśmy na scenę zaraz po tym, jak Ryland z niej zszedł. Na tej trasie nie supportował nas nikt oprócz naszego młodszego brata. Byłem szczęśliwy, ponieważ koncert miał być dłuższy, w związku z tym, aż o trzy piosenki.
-Seattle, czy jesteście gotowi na show?!?! - krzyknąłem, gdy tylko znaleźliśmy się na scenie. Zaczęliśmy wszyscy grać. Naszą pierwszą piosenką była jedna ze starszych piosenek 'Ain't No Way We're Going Home'. Patrzyłem w stronę widowni, grając na basie. Śpiewałem, gdy nadchodziły moje solówki. Czułem się świetnie. W pewnym momencie zachwiałem się i upadłem, jednak światło nie świeciło w tym momencie na mnie, więc chyba prawie nikt tego nie zauważył. Wstałem. Jednak myliłem się. Wszyscy przyglądali mi się, włącznie z resztą zespołu, którzy przestali grać. Mieli grobowe miny. Ross powiedział coś do mikrofonu. Nie do końca usłyszałem, ale wszyscy zeszli ze sceny. Mnie zniósł Rocky z pomocą Ellingtona. Podejrzewałem, że odwołali koncert. Urwał mi się film. Nic nie widziałem i nic nie słyszałem.
[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Gdy tylko weszliśmy na scenę, wiedziałem, że z Rikerem jest coś nie tak, więc co jakiś czas bacznie go obserwowałem. Nigdy nie zachowywał się w taki sposób. Nawet wtedy, kiedy miał depresję. Nigdy nie ćpał przed koncertami. Nie wiedzieliśmy, co się z nim dzieje. Zagraliśmy ze dwie piosenki, po czym chłopak runął na ziemię. Wszyscy to widzieli. Odwróciłem się do reszty zespołu i pokazałem im, żeby przestali grać, uprzednio robiąc to samo.
-Przepraszam, ludzie, ale musimy przesunąć koncert. Ewentualnie wrócimy tu za godzinę lub dwie, ale bez Rikera. - powiedziałem do mikrofonu, po czym zeszliśmy ze sceny. Poprosiłem Rocky'ego i Ella, żeby znieśli mojego najstarszego brata ze sceny. W garderobie zadzwoniliśmy po policję. Miałem dosyć. Wyjaśniłem wszystkim, że Riker znowu ćpa i dzisiaj był na haju. Nikt nie mógł uwierzyć. Wszyscy sądzili, że jest rozsądnym chłopakiem i dosyć dojrzałym. Jednak każdy się mylił.
Policja zabrała Rikera. Powiedziano nam, że zamkną go na kilka godzin w czymś a la izba wytrzeźwień, żeby mógł wytrzeźwieć. Zgodziliśmy się. Weszliśmy na scenę i skończyliśmy koncert bez Rikera. Kilka solówek Rikera przejęła Rydel, Rocky starał się grać jak najwięcej, kilka solówek przejął Ell, ale większość przejąłem ja. Ludzie byli zachwyceni, ale brakowało im Rikera. Jednak zrozumieli.
Kiedy koncert się skończył, udaliśmy się do hotelu. Tej nocy mieliśmy wyjechać do Vancouver, ale menadżer odwołał nasz wywiad radiowy w tamtym mieście i powiadomił, że przyjedziemy dopiero jutro. Nie sądziłem, że wszystko może zepsuć jeden taki incydent. Byłem wściekły. W moich oczach widać było nienawiść. Nie mogłem się pogodzić z tym, że mój najstarszy brat sabotował nasz koncert. Koncert własnego zespołu. Gdy wyskoczyłem z ciuchów, wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać. Był tego jeden jedyny plus - przynajmniej się wyśpię.
_______________________________________________________
No i kolejny! To dopiero początek tego wszystkiego. Pierwszy raz mają możliwość być więksi niż każdy inny zespół i mają możliwość zagrania na wielkich arenach i halach na całym świecie, a tu taka niespodzianka... Co będzie dalej? Jak myślicie? Dotrą do Vancouver? Co będzie z Danielą? Czy znajdzie resztę puzzli opowieści? Co stanie się z Rikerem i Isaaciem? Czy I. odzyska wolność? A może Rikera też zamkną? ;)
Jeśli przeczytaliście i wam się podoba rozdział, proszę skomentujcie, bo nie mam pojęcia, co o tym myśleć... Dziękuję :)
> Następny rozdział już niedługo, a w nim (SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!):
o Daniela dowiaduje się o tym, co stało się Rikerowi,
o Riker w śpiączce,
o Kolejne problemy zespołu,
o Rydel zostaje porwana,