[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Staliśmy na krańcu urwiska, obserwując panoramę miasta. Słyszeliśmy ciche odgłosy rzeki, która płynęła niedaleko, i śpiew ptaków wokoło. Żadne z nas nie odzywało się ani słowem. Po kilku minutach miałem dosyć niezręcznej ciszy.
-Dan, wyjeżdżam w trasę. - uśmiechnąłem się, spoglądając w jej kierunku. Dziewczyna ani drgnęła.
-To super. Cieszę się razem z wami. - Daniela spoglądała przed siebie. Czułem, że powiedziała to od niechcenia. Przejechałem dłońmi po głowie, pozwalając włosom przechodzić pomiędzy moimi palcami.
-Proszę spójrz na mnie.... - powiedziałem głośniej i spojrzałem w jej kierunku. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę, ale jej wzrok był pusty.
-Heeej, co jest? - zbliżyłem się do niej, a ona położyła mi głowę na ramieniu. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale przytuliłem ją i pozwoliłem jej się wypłakać.
-Po prostu... Ja nie wiem już. Nie wiem nic o tamtej nocy, kiedy mnie znalazłeś. Czuję się bezsilna. - odpowiedziała załamanym głosem. Pogłaskałem ją po jej włosach z uśmiechem.
-Będzie dobrze, mała. Obiecuję. - wyszeptałem do jej ucha. Dziewczyna westchnęła.
Odwiozłem dziewczynę do domu, po czym pojechałem do Rikera. Wiedziałem, że ktoś musi coś wiedzieć, a brat zawsze rozmawiał ze mną szczerze. Wszedłem do domu i nawet nie zdejmując kurtki, ani butów, udałem się prosto do jego pokoju. Drzwi były otwarte, więc wszedłem.
-Ri, możemy porozmawiać? - spojrzałem na chłopaka, zamykając drzwi. Włożyłem ręce do kieszeni.
-Jasne, bro, o co kaman? - powiedział, podnosząc brwi. Brzmiał zbyt wesoło.
-Um, wiesz coś o tym, co stało się Dan? W sensie, cokolwiek. - powiedziałem na tyle cicho, żeby nikt nie usłyszał,
-Nie wiem nic. - rzucił chłopak od razu. Wiedziałem, że ukrywa coś większego.
-Nie kłam! Ty ją zgwałciłeś, czy któryś z twoich gimbusiarskich znajomych?! - wybuchłem. Miałem dość jego kłamstw. Za długo to trwało.
-Okej, okej. - chłopak zaczął się wycofywać. Podniósł ręce na wysokość klatki piersiowej.
-Wiem coś. Tylko nie krzycz i usiądź. - powiedział chłopak, delikatnie pchając mnie na fotel, po czym usiadł na drugim.
-Gadaj! - odpowiedziałem głośniej. Chłopak otworzył usta i położył dłonie na kolanach. Chwilę później ocierał nimi o spodnie.
-Wiem tylko tyle, ile powiedział mi Gruby. Widział ją całą naćpaną, mizdrzącą się z jakimś facetem. Miał czarną bluzę z kapturem. Był dość wysoki. - starszy brat potarł dłońmi włosy, pozwalając im przechodzić powoli pomiędzy palcami.
-I co dalej? -podniosłem prawą brew do góry. Złączyłem dłonie w taki sposób, że palce się krzyżowały ze sobą i przyłożyłem je do ust.
-I tyle. Gruby siedział pod hotelem również wtedy, kiedy chłopak wychodził szybko, oglądając się na różne strony. Twarzy nie poznał. Był za daleko. - chłopak powiedział, a ja wstałem. Poklepałem brata po ramieniu, po czym wyszedłem z pokoju, rzucając zwykłe 'dzięki stary'. Postanowiłem powiedzieć Danieli to wszystko osobiście. Wyszedłem więc z domu i udałem się w stronę jej posiadłości.
[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Ross odwiózł mnie do domu. Całą drogę milczeliśmy. Ja nie chciałam rozmawiać, a chłopak nie chciał naciskać. To dobrze. Gdy już znaleźliśmy się pod moim domem, wysiadłam z samochodu i weszłam do mieszkania, uprzednio otwierając drzwi kluczem. Blondyn nie chciał wchodzić, ani na herbatę, ani na rozmowę. Powiedział, że się spieszy. Nie naciskałam. Wiedziałam, że niedługo mają trasę. Gdy weszłam do mieszkania, przebrałam się w dres, zmyłam makijaż, a włosy splotlam w niechlujny kok. W kuchni zrobiłam sobie gorącą melisę i usiadłam na krześle. Łzy same poleciały mi z oczu. Przetarłam je rękawem szlafroka, który nałożyłam w drodze do tego pomieszczenia. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Isaaca. Nie pamiętam, skąd go miałam, ale już nie raz widziałam go w moich kontaktach. Może sam mi go zapisał? Nie mam pojęcia. W każdym razie zadzwoniłam. Nie odbierał. Nie dzwoniłam drugi raz. Chciałam dowiedzieć się, co wie o tamtej nocy. Ktoś musi coś wiedzieć. Nigdy nie sądziłam, że odpuszczenie sobie tego będzie takie trudne. Musiałam dowiedzieć się prawdy.
Po wypiciu herbaty, poszłam do salonu, gdzie włączyłam laptopa. Weszłam na twittera. Ludzie mnie followali, nie wiedziałam dlaczego. Dostałam kilka nowych tweetów. Nic ciekawego. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zobaczyłam w wizjerze, kto to. Okazało się, że to chłopak, do którego wcześniej dzwoniłam. Otworzyłam drzwi, ale nie do końca.
-Cześć piękna. - rzucił chłopak, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Czego chcesz? - powiedziałam od niechcenia. Zakryłam się bardziej szlafrokiem, po czym oparłam o framugę drzwi.
-Dzwoniłaś, więc się zjawiłem. - pokazał kciukami na siebie.
-Voila, bella. - zaśmiał się. Był kompletnie schlany. Czuć było od niego alkohol.
-Wróć jak wytrzeźwiejesz, na razie. - chciałam zamknąć drzwi, ale chłopak nie pozwolił mi.
-Ty suko.... - jego oczy były pełne nienawiści. Wyciągał w moim kierunku łapy. Z oddali zauważyłam samochód Rossa. Dzięki Bogu! Po chwili usłyszałam pisk opon. Blondyn wyskoczył (dosłownie!) z samochodu, a następnie przez bramkę i stanął za Isaaciem. Złapał go za kurtkę, a ja zamknęłam drzwi i zjechałam po nich z płaczem. Słyszałam tylko uderzenia po drugiej stronie drzwi.
[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Chciałem być jak najszybciej u Danieli, więc wziąłem swój samochód i ruszyłem. Nie miałem aż tak daleko, więc niedługo potem znalazłem się bardzo niedaleko. Z oddali zobaczyłem chłopaka pod domem Dan, a w drzwiach była ona sama. Chłopak chciał się najwidoczniej do niej dobrać. Przyspieszyłem ii zahamowałem tuż przed jej domem z piskiem opon. Wyskoczyłem z samochodu, po czym przeskoczyłem przez bramkę u jej płotu i doskoczyłem do Isaaca. Tak, teraz dokładnie widziałem kto to. Od zawsze wydawał mi się nie w porządku, ale teraz przegiął. Dziewczyna weszła do domu i zamknęła drzwi. Ja natomiast biłem się z chłopakiem, który był silniejszy i troszkę większy ode mnie. Nie przeszkadzało mi to. Oberwałem parę razy w żebra i w twarz, ale i tak miałem przewagę. Pałałem nienawiścią do niego. Chciał skrzywdzić kogoś, kto był dla mnie ważny. Gdy zobaczyłem, że chłopak ledwo oddycha, pozwoliłem mu iść. Zagroziłem, że jeżeli zbliży się kiedykolwiek do Danieli, zabiję go. Nie żartowałem. Naprawdę miałem wrażenie, że zaraz go zabiję.
Zapukałem do dziewczyny, po czym powiedziałem, że to ja. Dziewczyna otworzyła drzwi i rzuciła mi się w ramiona. Jej zapach uspokoił mnie. Ścisnąłem ją mocniej. Po chwili puściliśmy się, a ja wszedłem do środka. Dziewczyna podziękowała mi. Zamknąłem drzwi.
-Chcesz herbatę? - powiedziała cichym głosem, poprawiając szlafrok. Nawet tak niechlujnie ubrana i uczesana wyglądała przepięknie.
-Ja zrobię, usiądź. - uśmiechnąłem się do niej delikatnie, po czym podszedłem do kuchenki elektrycznej i włączyłem herbatę. Do dwóch szklanek wrzuciłem torebki herbaty, po czym usiadłem na przeciwko niej. Opowiedziałem jej to, czego dowiedziałem się od Rikera. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech.
[[ 2 DNI PÓŹNIEJ -> Z punktu widzenia Danieli ]]
Ross wyjechał wraz ze swoim zespołem w trasę koncertową. Pożegnaliśmy się już dzień wcześniej. Oboje nienawidzimy pożegnań, dlatego nie chcieliśmy rozkleić się dokładnie przed jego wylotem. Zrobiliśmy to poprawnie u mnie w domu. Chłopak, zanim wyszedł ode mnie, dał mi wizytówkę pewnej restauracji, w której dostałabym pracę. Powiedział, że często tam je i widział ogłoszenie o tym, że poszukują kelnerki. Rozmawiał już z szefem i chętnie przyjmą mnie do pracy. Mam się tylko stawić za 2 godziny u właściciela i powiedzieć, że dowiedziałam się o ogłoszeniu od blondyna. Raz kozie śmierć. Ubrałam się ładnie. Umalowałam delikatnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jednak lekko je podkręciłam lokówką. Wyglądały ładnie. Zdjęłam torebkę z wieszaka i nałożyłam czarne trampki, po czym wsiadłam do zamówionej przeze mnie wcześniej taksówki, uprzednio zamykając drzwi na klucz. Mojej współlokatorki ciągle nie było w domu.
Gdy znalazłam się pod restauracją, powiedziano mi, że muszę udać się do pokoju numer 3 piętro wyżej. Tam urzęduje właściciel. Poszłam więc tam. Pokazałam się, powołałam na Rossa Lyncha i dostałam pracę. Będę pracować 4 dni w tygodniu (poniedziałek, środa, piątek, sobota) od 10 do 16. Cieszyłam się, bo powoli brakowało mi środków do życia.
Wracając do domu, myślałam o tym, co robi teraz blondyn. Uśmiechałam się.
__________________________________________________________________
Jest i kolejny! :D Teraz zaczną się schody. To dopiero początek tego wszystkiego. Polecam czytać dalej, jeśli chodzi o fabułę. Może nie piszę już zbyt ciekawie, ale po prostu nie wiem zbytnio w jaki sposób pisać to, co mam do przekazania. Mam nadzieję, że się podoba :)
> Następny rozdział już niedługo, a w nim (SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!):
o Koncert w Seattle,
o Pierwszy dzień pracy Danieli,
o Isaac w więzieniu,
o Dan dowiaduje się kolejnych części opowieści o 'tamtej nocy',
o Riker w izbie wytrzeźwień -> początek wielkich kłopotów zespołu, rodziny, a głównie Rikera.
Na początek:
OdpowiedzUsuńTak szybko piszesz rozdziały, że nie nadążam pisać komentarzy xD.
Wow, coraz więcej wiemy o tamtej nocy :3
Ale, Boże ja się boję tego faceta w czarnej bluzie :P
I możesz mi przypomnieć kim był Isaac? Sorry, ale nie pamiętam go :/
O i jeszcze jedno, miałaś super pomysł z tymi spoiler'ami :D.
Basia
Isaac to kumpel Rikera. Razem 'ćpają" i piją. Daniela zapoznała się z nim pewnego razu, kiedy przyszła wkurzona do Rikera :)
UsuńCO TY CHCESZ MI ZROBIĆ Z RIKEREM?
OdpowiedzUsuńSzyscy blogerzy się na mnie mszczą :')
Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale rozszerzona biologia zaczyna mi się dawać we znaki :')
So, nadrobiłam i jest good c:
Znaczy, yh, DRĘCZYSZ PSYCHICZNIE BOHATERÓW C': Uwielbiam blogowanie :D
Nic ci więcej nie napiszę, gdyż jest późno, mam za sobą naukę polskiego, biologii i pisanie rozdziału nanbliga c:
Do,następnego i zapraszam do mnie c:
http://r5-stories-by-sparrow.blogspot.com/
/Captain Sparrow
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZobaczysz wielki plot twist za parę rozdziałów. Riker wcale nie jest taki zły :P Więcej spojlerować nie będę.
UsuńAle mega ;]
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zaczęłaś znów pisać ^^
Jutro nowy :)
Usuń