piątek, 12 grudnia 2014

XVII THIS MEANS TROUBLE.

[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Obudziłam się tej nocy z wielkim bólem głowy. Ledwo mogłam ruszać głową. Nie pamiętałam zupełnie nic z poprzednich paru godzin. Gdy spojrzałam na ekran telefonu, zegar na wyświetlaczu wskazywał godzinę 23.42. Byłam załamana i chciałam umrzeć, jednak ponownie mi się nie udało. Byłam już kiedyś w tym miejscu. Usiadłam delikatnie i powoli na łóżku, przecierając oczy. Nawet nie wiem, jak znalazłam się we własnym łóżku. Minęło paręnaście minut, zanim przypomniałam sobie, co powiedział mi tego dnia Isaac, gdy odwiedziłam go w areszcie. Wspomnienie to wcale nie sprawiło, że czułam się gorzej, a wręcz przeciwnie - zmobilizowało mnie do działania. Wzięłam laptopa w dłonie i po włączeniu go, włączyłam YouTube. Na stronie tej wystukałam "tom odell - another love" i włączyłam teledysk do tego kawałka. Uwielbiałam gościa. Gdy usłyszałam pierwsze nuty pianina, uśmiechnęłam się do siebie. Zaczęłam, chwilę później, przeglądać twittera. Przeczytałam, że Riker znowu przedawkował. I to dwa razy teg samego dnia. Byłam zszokowana. Wybrałam numer Rossa i czekałam, aż blondyn odbierze, jednak tak się nie stało.

[[ Z punktu widzenia Rikera ]]
Kiedy otworzyłem oczy  rozejrzałem się dookoła, nie widziałem nic więcej poza jakąś salą, pomalowaną na jaskrawy pomarańczowy. Bolały mnie oczy, wiec mrugnąłem parę razy. Kolor był nie do zniesienia. Kiedy spojrzałem na sufit, rzucił mi się w oczy zielony kolor. Zerwałem się z czegoś, co wyglądało jak materac i podszedłem do drzwi, w które zacząłem walić, rzucając przekleństwa. Chciałem stąd wyjść. Pamiętam podobne miejsce w naszym rodzinnym mieście. Było tam okropnie. To wtedy, kiedy pierwszy raz wziąłem narkotyki, a chłopaki nie wiedzieli, co mają robić i zadzwonili po karetkę. Pogotowie zabrało mnie wtedy do izby wytrzeźwień, a potem do specjalnej sali dla uzależnionych. Gdy odsunąłem się od drzwi, uprzednio w nie kpiąc, i usiadłem na materacu, opierając się o ścianę, ktoś wszedł do środka. Była to niska blondynka z pięknymi nogami. Onieśmieliła mnie. Podeszła do mnie i schyliła się. Była bardzo kobieca. Podniosłem jedną brew do góry. Myślałem tylko o tym, jak piękne ma ciało. Chciałem ją posiąść, jednak wiedziałem, że to nie zdarzy się tutaj. Musiałem się powstrzymać. Okazało się, że jest to pracownica socjalna, mniej-więcej w wieku 23 lat, która przyszła ze mną porozmawiać. Zauważyłem po chwili, że ktoś wniósł jej krzesło i postawił naprzeciw mnie, a ona usiadła na nim, nakładając lewą nogę na prawą. Wyglądała niezwykle seksownie.

[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Będąc w kuchni, usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Pobiegłam do pokoju, gdzie leżał i wzięłam go do ręki. Ekran wskazywał, że dzwoni Ross. Odebrałam.
-Cześć, Daniela. Co chciałaś? - powiedział blondyn bardzo cicho, wściekłym głosem. Wolałam nie wchodzić z nim w dyskusję, więc nie zapytałam, dlaczego jest wściekły.
-Dzwoniłam, ponieważ słyszałam o tym, co stało się z Rikerem. To niesamowite, jak ludzie mogą być tak głupi. Przecież on ma zespół, jest dorosły, musi być odpowiedzialny. Czy on zgłupiał? - mówiłam do słuchawki. Podobnie jak Ross, wkurzyłam się. Nie wiedziałam już, co mam mówić, czy robić. 
-Eh, on tak zawsze. - rzucił jeszcze bardziej smutnym głosem Ross. Nie wiedziałam, jak mu pomóc, a tak bardzo tego chciałam.

[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Oddzwoniłem do Danieli, od której telefonu wcześniej nie odebrałem ze wzg. na to, w jakim popapranym byłem humorze. Do tego Rydel gdzieś wcięło. Poszła na zakupy trzy godziny wcześniej, a do tej pory nie wróciła. 
Kiedy dziewczyna (Mogę ją nazwać przyjaciółką? Była mi bardzo bliska...) odebrała telefon, uśmiechnąłem się w głębi duszy, jednak mój głos pozostawał zimny, smutny i wkurzony. Moje uczucia zawsze można było wyczytać z twarzy, czy usłyszeć w głosie. Dziewczyna dobrze wiedziała, co stało się Rikerowi. Chciałem tylko chwilę z nią porozmawiać. 
-Eh, on tak zawsze. - rzuciłem jeszcze bardziej smutnym głosem. Wiedziałem, że dziewczyna nie umie mi pomóc, jednak bardzo chciałem, żeby jakoś jej się to udało. Chciałem w tej chwili uciec na chwilę od problemów.
-Trzymasz się jakoś? - zapytała Daniela, po czym westchnąłem. Sam już nie wiedziałem.
-Szczerze? Nie. Nie wiem, czy ten jutrzejszy koncert ma jakiś sens. - wzruszyłem ramionami, wzdychając. Usłyszałem westchnięcie po drugiej stronie słuchawki. Nie wiem dlaczego, ale uśmiechnąłem się.
-Jesteście w Vanvouver? Bardzo chciałabym się z wami zobaczyć. Najlepiej jak najszybciej. - usłyszałem, a po chwili posmutniałem. Daniela była tak daleko, a jej propozycja była taka nierealna. Pragnąłem ją przytulić, jednak nie mogłem. Usiadłem na kanapie, drapiąc się po karku wolną ręką.
-Tak. Szkoda, że to tak daleko... - rzuciłem. Nasza rozmowa trwała jeszcze dobre parę minut. Dziewczyna próbowała mnie pocieszyć. Raz się nawet zaśmiałem, jednak wciąż byłem w beznadziejnym humorze. Gdy odłożyłem telefon, rzuciłem się na łóżko i momentalnie zasnąłem.

[[ Z punktu widzenia Rikera ]]
Kiedy kobieta skończyła rozmowę ze mną, położyłem się na materacu, jednak poczułem pod sobą coś twardego. Gdy wsadziłem rękę pod materac, poczułem jakąś folię z jakąś substancją w środku. Postanowiłem ją wyciągnąć. Ku mojemu zdziwieniu, była to kokaina. Nie mam pojęcia, skąd, ani jak, się tu znalazła, ale byłem wdzięczny losowi, że właśnie tutaj i w tej chwili się pojawiła. Niczym magia. Wysypałem całą zawartość małej torebeczki na małą etażerkę po prawej stronie materaca i usiadłem okrakiem obok niej. Zatykając palcem jedną dziurkę w nosie, wciągnąłem nosem biały proszek znajdując się na etażerce. Poczułem, że odpływam. Nie wiem, co się działo. Po chwili straciłem przytomność.

[[ trzy dni później -> bezosobowo ]]
Od ostatniej rozmowy głównej bohaterki z jej najlepszym przyjacielem, żadne z nich nie odezwało się więcej do siebie. Daniela nie chciała się narzucać, a Ross dowiedział się, że jego brat jest w śpiączce, o czym oczywiście ona nie wiedziała. Zespół się rozpadał. Ludzie nie chcieli kupować biletów na koncerty, a ci, co już je zakupili, zaczęli je zwracać. Menadżer zespołu przeczuwał kłopoty. Nie było wyjścia - musieli grać, bez Rikera, w stanie depresyjnym. Całe życie im się waliło, jednak  nie dawali za wygraną. Ciągle walczyli o ich miejsce w showbiznesie. Walczyli o fanów. Walczyli o Rikera. 

[[ dzień później - z punktu widzenia Danieli ]]
Obudziłam się, słysząc obok siebie dźwięk dzwonka telefonicznego. Wzięłam komórkę do ręki. Na ekranie zobaczyłam treść "5 połączeń nieodebranych od: Ross" i "Dzwoni Ross". Szczerze mówiąc, nie miałam ochoty na żadną rozmowę, ale blondyn był moim przyjacielem, mimo wszystko. Odebrałam telefon. Chwilę później dowiedziałam się, że jego najstarszy brat jest w śpiączce. Gwiazda Disneya poprosiła mnie, abym udała się do Vancouver jak najszybciej, ponieważ nie wiadomo, czy Riker przeżyje noc. Był w śpiączce, a jego wyniki badań nie były zbyt dobre. Wszystko działo się tak szybko. 
Po rozłączeniu się, zamówiłam jak najszybciej bilet na najbliższy samolot do Vancouver, ubrałam się i przyszykowałam. Do torebki spakowałam w pośpiechu dokumenty i gdy nałożyłam buty i kurtkę, wybiegłam z domu, na szybko zamykając drzwi. 

[[ Z punktu widzenia Ellingtona ]]
-Właśnie dostałem telefon! - krzyczał Andre, menadżer. -Wszyscy organizatorzy koncertów powoli się wycofują! Nikt nie chce już was widzieć! Nie wróżę wam przyszłości! 
Nie wiedziałem o co chodzi, ale jego krzyk zbudził mnie ze snu. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem zaspaną Rydel, siedzącą ze zszokowaną miną na swoim łóżku. Rocky'ego nie było w pokoju. Musiał zatem być w łazience, bądź dalej spał w swoim pokoju. Zerwałem się z łóżka.
-Ale o co chodzi? - zapytałem zaspanym głosem. 
-Zachowujesz się jak Rydel podczas okresu. -próbowałem obrócić tę całą sytuację w żart, ale nikomu nie było do śmiechu. Andre spojrzał na mnie spode łba. Uciszyłem się.
-Koniec z waszym zespołem! Koniec z R5! - powiedział stanowczym głosem, po czym wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Wstałem z łóżka i zobaczyłem kątem oka, że Rydel jest załamana. Dosiadłem się obok niej i objąłem ją prawą ręką. Dziewczyna położyła głowę na moim torsie, a ja pocałowałem ją w czubek głowy. Uwielbiałem ją.

[[ Parę godzin później - bezosobowo ]]
Po całej sytuacji, jakiej doświadczyli Rydel i Ellington, postanowili się zabawić na zakupach. Nie znali miasta, ale znaleźli w okolicy jakieś niezbyt duże centrum handlowe. Gdy znaleźli się w środku, biegali po sklepach, próbując się rozweselić. Jednak nie mogli. Pod koniec zakupów, Rydel zniknęła z punktu widzenia Ellingtonowi. Chłopak nie wiedział, co się dzieje, ale gdy byli mniejsi, bawili się w chowanego w sklepach, więc sądził, że dziewczyna właśnie się chowa. Szukał jej po całym centrum. Zadzwonił nawet na jej telefon i nagrał jej się na sekretarkę. Wrócił do domu sam. Wszyscy pytali, gdzie jest Rydel, a chłopak wymyślał jakieś wymówki co i róż, gdyż czuł się winny jej zniknięcia. Potem dostali telefon. Rydel została porwana, a porywacz żąda miliona dolarów okupu do wieczora, albo dziewczyna może pożegnać się ze wszystkim, co ma. W słuchawce usłyszeli płacz i głuchy krzyk Rydel i słowa "zamknij się, suko, jesteś moja i żaden twój pedał ci nie pomoże!".  Ellington zadzwonił na policję. Bardzo się bał o dziewczynę, w której był zakochany od dawna. Bał się, że ona umrze, zanim powie jej, co do niej czuje. Policja jednak nie chciała im pomóc. Ross z paniką liczył pieniądze. Brakowało im paru tysięcy. Wszyscy się załamali. To koniec.


_________________________________________________________________


CZEEEEŚĆ. Tak długo mnie tu nie było. Czuję się winna, ale już prawie nikt nie czyta mojego bloga, smuteczek :(.  Postanowiłam jednak, mimo wszystko, dodać ten rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak myślicie, co stanie się dalej? 






> Następny rozdział już niedługo, a w nim (SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!):
o Rydel trafia do szpitala,
o Riker dalej w śpiączce, w stanie krytycznym,
o Zespół traci kontrakt z wytwórnią płytową,
o Lynchowie tracą dom i bankrutują,
o Daniela przygarnia rodzinę Rossa do siebie na parę nocy (będzie trochę 'Roseli' :)),
o Isaac próbuje skontaktować się z dziewczyną w sprawie kolejnych puzzli układanki,
o Mark, ojciec Rossa, ostrzega dziewczynę przed chłopakiem.

3 komentarze:

  1. Kocham Cię ❤
    Dziwne,że nie ma tu komentarzy O.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu.
    A co to za blog?
    Pierwszy raz widzę, ale nie zaprzeczę, podoba mi się.
    Będę riding dalej.
    Więc napisz next.
    Buziaczki.

    ja zapraszam na swój http://anormalgirlrydelstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło! Na pewno wpadnę w wolnej chwili :)
      Next pojawi się w tym tygodniu, mam nadzieję.

      Usuń