To, co zobaczyłem, wszedłszy do budynku, zbiło mnie z tropu. Była tam Daniela. Piękna jak zawsze. Podszedłem bliżej w jej stronę. Musiałem głośno stawiąc kroki, gdyż odwróciła się i zdziwiona do mnie podbiegła.
- Co ty tu robisz? - zapytała, nie ukrywając zdziwienia. Spojrzała mi w oczy, a ja nie uciekałem od jej wzroku. Podniosłem prawą brew do góry.
- Dowiedziałem się o koncercie i voila! Oto jestem - powiedziałem szyderczo, pokazując gestami jakby robienie sztuczki. Dziewczyna uderzyła mnie w ramię tak mocno, że gdy zabrała dłoń, położyłem swoją w tym miejscu.
- Ał! - powiedziałem głośniej, a dziewczyna zaśmiała się, po czym rzuciła się na mnie, przytulając mnie najmocniej jak potrafiła. Odwzajemniłem uścisk, wtulając się w jej długie, pachnące wanilią, włosy. Podniosłem ją do góry i okręciłem się wokół własnej osi dwa razy.
- Martwiłam się o ciebie - powiedziała, odrywając się ode mnie, kiedy znalazła się już na podłodze. Puściłem jej oczko, widząc zmartwienie w jej oczach.
- Myślałem, że masz mnie gdzieś - odpowiedziałem z sarkazmem, po czym dałem się ponieść emocjom i przywarłem dziewczynę do ściany. Nie opierała się, ale była jeszcze bardziej zdziwiona niż wtedy, kiedy mnie zobaczyła kilka minut wcześniej. Pocałowałem ją, delikatnie podnosząc jej podbródek. Dawała się ponieść romantyzmowi i namiętności, jednak chwilę później odepchnęła mnie od siebie.
- Głupek! - powiedziała głośniej, po czym udała się w stronę backstage'u, by móc oglądać stamtąd próbę zespołu. Zaśmiałem się. Pragnąłem jej i nie mogłem oderwać wzroku od jej zgrabnego tyłka, który wyglądał kusząco w obcisłych jeansach. Uśmiechnąłem się sam do siebie, po czym ruszyłem za nią.
[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Jako że ten koncert miał odbyć się bez m&g, fani mogli przyjść na próbę i obserwować, jak ćwiczymy. Pierwszą piosenką, którą postanowiliśmy zagrać, było "Cali Girls". Czasem trzeba spróbować powrócić do korzeni, a to jedna z naszych pierwszych piosenek. Gdy wybrzmiały pierwsze nuty gitary Rocky'ego, zacząłem odpływać do innego świata. Wsiadłem na statek prowadzący do raju i po prostu odbiłem od brzegu. Dałem się zatracić muzyce. Zmieniłem parę razy wers piosenki, co bardzo zadowoliło żeńską część widowni. Oszalały. Zaczęły piszczeć. Uśmiechnąłem się sam do siebie, zmiąłem swoją koszulkę, lekko podnosząc ją do góry wolną ręką. Uderzałem w gitarę, która wydawała z siebie dźwięki przybliżone do niemal idealnych chwytów. Wszyscy byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Mogliśmy być sobą - zespołem złożonym z najbliższych sobie ludzi, cieszącymi się szczęściem, które mamy.
Udało nam się poznać kilku fanów, gdy zrobiliśmy sobie przerwę. Andre wszystko zorganizował tak, że każdy (lub znaczna większość) z nich mógł do nas podejść i porozmawiać.
Kiedy rozmawiałem z niską blondynką, najprawdopodobniej mającą lat 15, niespodziewanie usłyszałem coś pochodzącego ze sceny. Momentalnie się tam odwróciłem. Dziewczyny zaczęły piszczeć i podbiegać w kierunku skąd dochodził dźwięk. To był Riker. Co on tu robił? Przecież był w szpitalu.... Wraz z resztą zespołu podbiegliśmy na scenę i rzuciliśmy się na Rikera, przytulając go i ciesząc się z jego obecności. Chłopak bardzo nalegał, by wziąć udział w dalszej części próby. Przegłosowaliśmy, że to jak najbardziej dobry pomysł. Riker wziął swoją gitarę do ręki i zaczął grać. O dziwo nie zapomniał żadnego z chwytów.
- All Night - powiedziałem, uśmiechając się, kiedy rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki. Włączyłem się w grę na gitarze, a gdy przyszła kolej wokalu, śpiewałem z przyjemnością, słysząc chórki reszty zespołu. Za takie momenty oddałbym wszystko.
[[ dwie i pół godziny później = 19:55 - Z punktu widzenia Danieli ]]
Wszyscy fani zaczęli wchodzić do środka, ciesząc się, że za chwilę zobaczą swoich idoli. Stałam w kolejce, jak każdy inny fan, mimo że miałam stać w pierwszym rzędzie. Nie był to mój pomysł. Zarządził to Rocky, najprawdopodobniej z wdzięczności.
Gdy znaleźliśmy się na arenie, wszyscy zaczęli piszczeć, więc postanowiłam się włączyć. Chwilę później dały się słyszeć krzyki skandujące nazwę zespołu. Nigdy jeszcze nie brałam udziału w koncercie grupy moich bliskich, więc śmiałam się z radości, czekając, aż wejdą na scenę. W głowie ciągle chodziły mi myśli o Rikerze i o wcześniejszym jego zachowaniu oraz o Rossie i tym, co mi powiedział. Nie wiedziałam, który z nich rzeczywiście jest mną zainteresowany, ale coś mi mówiło, żeby dać się ponieść chwili i zostawić te zmartwienia na później,
Równo o 20:20 na scenie zgasły światła i dało się słyszeć czyjś głos. Ktoś krzyczał, że wita nas na koncercie R5, a kilka dziewczyn obok piszczało "Brad!". Reflektory zapaliły się i zobaczyliśmy zespół, ale nie była to grupa, na którą wszyscy czekali a The Vamps. Chłopaki ogłosili, że po koncercie można się podpisać pod petycją, którą przygotowali, a która znajduje się przy szatni, gdzie znajduje się prośba o przywrócenie R5 jako zespołu, po czym zeszli ze sceny, krzycząc, że teraz wystąpi R5. Uśmiechnęłam się, patrząc, jak zespół wchodzi na scenę.
Przez cały koncert Ross i Riker patrzyli zmiennie raz na mnie, raz na inne fanki. Dam się pociąć o to, że widziałam, jak Riker ze dwa razy puszcza do mnie oczko. Ugh. Cholerne gwiazdki.
Gdy koncert się skończył, weszłam na backstage, by pogratulować chłopakom i Rydel. Jednak oni długo nie przychodzili.
[[ Po koncercie - Z punktu widzenia Rossa ]]
Zeszliśmy ze sceny od razu po ostatniej piosence. Pot lał się z nas strumieniami. Zahaczyliśmy o garderobę, gdzie wzięliśmy prysznic i przygotowaliśmy się do drogi do LA. Myślałem tylko o Danieli, nie mogłem skupić się na niczym innym.
Susząc włosy, usłyszałem za sobą swojego starszego brata.
- No, disneyowski, kopę lat - powiedział Riker z sarkazmem, po czym zaśmiał się. Nienawidziłem, gdy tak do mnie mówił, ale nie byłem w humorze, aby się sprzeciwiać.
- Czego chcesz? - rzuciłem bez emocji, układając włosy w swój buntowniczy styl. Chłopak splótł dłonie na klatce piersiowej i zrobił parę kroków w przód.
- Czyżby Daniela nie chciała z tobą rozmawiać? - zapytał, podnosząc brew do góry i nachylając się nade mną, abym widział nas dwóch w lustrze. Odepchnąłem go ramieniem, po czym wstałem i podszedłem do szafy, by wziąć stamtąd koszulkę, którą po chwili naciągnąłem na mój gorący tors. Riker jednak nie dawał za wygraną. Podszedł do mnie, zachowując jednak odległość.
- Właściwie co ty tu robisz? - rzuciłem ponownie, a mój głos był pozbawiony emocji. Chłopak wzruszył ramionami i śmiejąc się, wyszedł. Usłyszałem tylko za drzwiami, jak rzucił jakieś przekleństwo i oddalił się. Położyłem się na kanapie. Nawet nie wiem, jak to się stało, że zasnąłem...
[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
W holu na backstage'u zobaczyłam idącego w moją stronę Rikera. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Uśmiechnęłam się. Czułam się okropnie. Wyrzuty sumienia targały mną niczym burza drzewem. Nie mogłam się opanować. Gdy podszedł do mnie, od razu się wtuliłam, nie kryjąc tego, jak mi smutno i uczucia samotności, chodzącego za mną od dawna. Odrzuciłam uczucia osoby, która, być może, jako jedyna znała mnie na wylot i potrafiła sprawić, że się uśmiechałam w każdym złym okresie mojego życia. Zraniłam go. I jak tu można czuć się w porządku z samą sobą?
Łza spłynęła mi po policzku. Riker to zauważył i szybko otarł ją z mojego policzka, po czym podniósł mój podbródek.
- Twoja piękność nie jest warta łez - powiedział ciepło. Pierwszy raz od dawna czułam bliskość. Uśmiechnęłam się, po czym spojrzałam mu w oczy. W tym samym momencie pocałowałam go. Chłopak odwzajemniał każdy mój pocałunek z taką namiętnością, że poczułam jak płonie całe moje ciało. Wskoczyłam na biodra chłopaka, a on trzymał mnie, żebym nie spadła, nie przestając składać pocałunków na moich ustach. Nawet nie zorientowałam się, jak weszliśmy do jakiegoś ciemnego pokoju. Byliśmy tam sami i emocje wzięły nad nami górę. Zaczęliśmy zrywać z siebie ubrania, wciąż nie przestając całować.
- Chcę tego - powiedziałam z uśmiechem, patrząc mu w oczy. Pragnęłam poczuć się chciana.
[[ Z punktu widzenia Rossa ]]
Otworzyłem oczy po godzinie, słysząc krzyki Rydel zza progu. Usiadłem na kanapie, przecierając twarz.
- Która godzina? - zapytałem zaspanym głosem, mrużąc oczy.
- Już powinniśmy być w drodze - powiedział Ratliff, wychylając się zza ramienia swojej dziewczyny. Zerwałem się z łóżka. Z fotela przy lustrze zdjąłem dżinsy i wciągnąłem je, po czym wyszedłem z pokoju, biorąc swoją torbę. Wraz z moją siostrą i jej chłopakiem udaliśmy się w stronę tourbusa, gdzie zauważyliśmy, że brakuje Danieli i Rikera. Wsiedliśmy do tourbusa i gdy znalazłem się w moim łóżku, momentalnie ponownie zasnąłem.
[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Obudziłam się pół godziny później, słysząc wibracje swojego telefonu. Spojrzałam na Rikera. Chłopak spał, więc postanowiłam wstać i odebrać telefon. Na ekranie zobaczyłam napis Rydel dzwoni i pośpiesznie odebrałam telefon, przytrzymując go ramieniem. Zapomniałam o tym, że wracamy do Los Angeles.
- Rydel, jeju, zapomniałam kompletnie o tym, zaraz będę! - powiedziałam głośniej, budząc tym samym Rikera. Zapaliłam światło w pomieszczeniu, żeby móc znaleźć resztę swojego ubrania. Riker podniósł się.
- Co się dzieje? - zapytał cichym i zaspanym głosem, przecierając oczy. Wsunęłam swoje dżinsy, rozglądając się za koszulką.
- Cholera, oni wszyscy są już w tourbusie i czekają, musimy iść, ale poczekaj kilka minut, jak wyjdę - wsunąwszy na siebie koszulkę, związałam włosy w niechlujny kok, po czym wybiegłam z pomieszczenia, nakładając na nogi swoje białe trampki.
Rydel czekała przed tourbusem i skarciła mnie wzrokiem.Na szczęście nie domyśliła się, co robiłam, gdy mnie nie było. Przynajmniej tak mi się wydawało. Przepraszając, wsiadłam do tourbusa i usiadłam na kanapie z tyłu. Po dziesięciu minutach do środka wszedł Riker. Wyglądał przystojniej niż zawsze, nie wiem jak to zrobił. Rzucając się n a swoje łóżko, posłał mi oczko, a ja odwróciłam wzrok. Żałowałam tego, co się stało. Poczułam się okropnie. Nie miałam komu tego powiedzieć. Schowałam twarz w dłonie.
[[ Rano w LA - Z punktu widzenia Rossa ]]
Obudziłem się około 10 i zszedłem z łóżka, udając się do kuchni. Przetarłem oczy i ziewnąłem, stając koło blatu. Rozciągnąłem się. Powolnymi ruchami ściągnąłem z półki miskę i wsypałem do niej płatki. Gdy odwróciłem się w stronę lodówki, by wyjąć z niej mleko, Rocky wszedł do pomieszczenia z uśmiechem.
- Dzień dobry, bracie - powiedział ciepło, biorąc bułkę ze stołu. Usiadł na krześle, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Cześć - rzuciłem bez emocji - co ty taki wesoły?
Spojrzałem na bruneta. Był nader zadowolony z jakiegoś faktu, ale nie miałem pojęcia z jakiego. Chłopak rzucił mi spojrzenie.
- Nie mów, że nie słyszałeś... Petycja przekroczyła ponad 100 tysięcy podpisów - puścił w moją stronę oczko, po czym wstał i wyszedł z kuchni. Po chwili usłyszałem trzask drzwi tourbusa. Musieliśmy już dojechać do Los Angeles.
W głębi duszy cieszyłem się z tego, jak obróciły się sprawy. Wyjąwszy napój z lodówki, wlałem go do miski i odstawiłem na blat, po czym usiadłem przy stole, stawiając miskę przed sobą. Wciąż myślałem o Danieli.
[[ Z punktu widzenia Rocky'ego ]]
Gdy wyszedłem na zewnątrz, uderzył mnie w twarz podmuch ciepłego powietrza. Było gorąco. Zdjąłem bluzę i owinąłem ją sobie wokół bioder, po czym ruszyłem przed siebie, uśmiechając się co jakiś czas do mijających mnie panien.
Parę przecznic dalej, gdy zbliżałem się do mojego ulubionego pubu, gdzie chciałem kupić coś do picia, usłyszałem dzwonek swojego telefonu. Nie patrząc na ekran, odebrałem go. Dzwonił Andre i powiedział, że dzięki tej petycji znów mamy kontrakt w wytwórni i że wieczorem kręcimy teledysk do "F.E.E.L. G.O.O.D.". Rozłączywszy się, wysłałem smsy do wszystkich z zespołu i wszedłem do pubu.
[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Nie pamiętam, kiedy zasnęłam, ale obudziłam się tam, gdzie siedziałam w nocy. Podniosłam się. Byłam wyjątkowo bardzo wypoczęta. Obserwowałam to, co dzieje się dookoła. Wszyscy smacznie spali, widziałam tylko włosy Rossa, który siedział w kuchni i nachylał się nad stołem. Podeszłam do swojej walizki i wyjęłam z niej obcisłą, zwiewną sukienkę do połowy ud i udałam się do łazienki, gdzie przebrałam się i przygotowałam do wyjścia. Nie chciałam siedzieć tu sama z wyrzutami sumienia, jednak nie wiedziałam, jakie są plany, więc postanowiłam grzecznie poczekać na tyle tourbusa. Usiadłam więc na kanapie, a z kieszeni wiszących nade mną dżinsów wyjęłam woreczek z białym proszkiem, kiedy przez próg przeszedł Ross. Spojrzałam się i delikatnie zgniotłam woreczek w dłoniach. Ruch był zbyt wolny i blondyn zobaczył, co mam w ręku. Podszedł bliżej.
- Co masz w dłoniach? - zapytał zimno. Przełknęłam głośno ślinę.
- Nie muszę ci się tłumaczyć ze wszystkiego, co robię - odpowiedziałam. Starałam się brzmieć chłodno, ale usłyszałam, że drży mi głos. Ross wyrwał z moich dłoni woreczek.
- Co to do kutwy jest?! - powiedział głośniej. Poznał swoje narkotyki od razu.
- Skąd to masz? - zapytał chłodno, a gdy nie chciałam odpowiadać, wyszedł, ciskając pięścią we framugę drzwi. Schowałam twarz w dłonie i rozpłakałam się jak małe dziecko.
[[ Z punktu widzenia Rikera ]]
Obudziły mnie krzyki mojego młodszego brata. Wstałem z łóżka, by zobaczyć co się dzieje i kątem oka zobaczyłem, jak podnosi głos na Danielę. Poszedłem w ich kierunku, by załagodzić sytuację, ale zderzyłem się z Rossem po drodze. Był wyraźnie wściekły. Nie wiedziałem o co chodzi, ale chciałem się dowiedzieć. Odwróciłem się na pięcie i poszedłem za nim.
- Stary, wyluzuj trochę, bo ją stracisz zupełnie - powiedziałem, drapiąc się po karku.
- Chuj mnie to obchodzi, wiesz? - rzucił chłodno, po czym schował ręce do kieszeni szarych dresów.
- Bro, zluzuj majty - powiedziałem żartem, by rozluźnić atmosferę - co się stało?
- Daniela się stała. Długa historia. Znalazła MOJE narkotyki i je wzięła - powiedział ciszej, bo wiedział, że tylko ja z zespołu znam jego tajemnicę, kładąc nacisk na słowo "moje".
- Przeproś ją - powiedziałem spokojnie, opierając się o framugę drzwi do kuchni - chciała ci pomóc.
Ross cisnął pięścią w blat. Schował twarz w dłonie, a następnie przetarł ją.
- Może i masz rację, przesadzam - powiedział spokojniej, ale wciąż targały nim emocje. Po czym wyszedł.
Usiadłem przy stole, przecierając twarz obiema dłońmi.
- Co ja z tymi braćmi mam... - powiedziałem do siebie, machając głową.
[[ Z punktu widzenia Danieli ]]
Zwinęłam się w coś podobnego do kłębka i starałam się uspokoić. Chciałam tylko pomóc, a okazało się, że wyrządziłam największą krzywdę, jaką mogłam uczynić. Wyciągnęłam z barku obok wódkę i łyknęłam. Chciałam się upić, by zapomnieć o problemach. Zawsze pomagało. Brałam łyk po łyku, aż do momentu, jak zobaczyłam obok siebie Rossa.
- Co robisz? - zapytał ciepło, zbliżając dłoń do szklanej butelki. Odepchnęłam ją i wzięłam kolejnego łyka przezroczystego napoju wysokoprocentowego.
- Rozumiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale to nie rozwiązanie. Przepraszam - powiedział smutnym głosem, po czym westchnął - przepraszam. Jestem skończonym kretynem.
Nie chciałam go słuchać. Alkohol powoli dawał się we znaki. Wypiłam wódkę do dna i odstawiłam pustą butelkę.
- Daniela... - powiedział do mnie Ross. Ponownie zwinęłam się w kłębek i schowałam twarz w nogi.
- Dan, proszę cię... Nie bądź taka. Porozmawiajmy. Chcę, żebyś wystąpiła w naszym nowym teledysku - rzucił ni stąd ni zowąd blondyn. Podniosłam głowę i w tym momencie straciłam przytomność.
[[ Gdy Daniela straciła przytomność - Z punktu widzenia Rossa ]]
- Riker! - zawołałem, kładąc Danielę na kanapie, żeby nie spadła. Brat przybiegł niemal od razu.
- Daniela straciła przytomność, dzwoń po karetkę - powiedziałem, po czym sprawdziłem czy oddycha. Riker kazał mi się uspokoić i powiedział, że nic jej nie będzie, po czym przyniósł z łazienki kubek zimnej wody, którym oblał dziewczynę. Od razu otworzyła oczy.
- C-co się stało? - zapytała, przecierając oczy.
- Nie wstawaj, Dan, już jest dobrze - odpowiedziałem jej, wzdychając. Usiadłem na fotelu obok, biorąc mnóstwo powietrza w swoje płuca.
Riker zajął się Danielą, a ja wyszedłem z tourbusa na papierosa. Nie paliłem nałogowo, ale miałem momenty, kiedy musiałem wziąć przysłowiowego bucha. Gdy podpaliłem fajkę, zobaczyłem przed sobą spotkanego wcześniej Latynosa, który robił mi zdjęcie. Wziąłem bucha, po czym wyrzuciłem papierosa i przydeptałem go. Chwilę później podszedłem do niego.
- Co ty odwalasz? - zapytałem chłodno, a gdy mężczyzna zaczął podnosić się z ziemi, uśmiechnął się niewinnie.
- Eee, robię zdjęcia - powiedział, a w jego glosie brzmiała nutka niewinności.
- Dla kogo pracujesz? -wypytywałem, jak policjant podczas przesłuchania.
- Dla nikogo. Zostałem poproszony o zrobienie kilku zdjęć. - Federico wzruszył ramionami. Nie wyglądał na kogoś groźnego. Gdy spotkałem go po raz pierwszy, był nawet sympatyczny. Pozwoliłem mu się oddalić, a sam odwróciłem się na pięcie i wróciłem do tourbusa.
[[ Godzinę później - Z punktu widzenia Rossa ]]
Postanowiłem usiąść przed laptopem i wyszukać informacji o Federico. Myśli na jego temat nie opuszczały mojej głowy. Wyszukałem różnych informacji, ale największą moją uwagę przykuł tytuł artykułu Mafia Los Angeles - Federico Tarantino. Kliknąłem na artykuł.
Federico Tarantino należy do mafii pod kryptonimem LITAIA - najniebezpieczniejszego gangu na całym świecie. Nie możemy namierzyć mężczyzny, ale załączamy zdjęcie - może ktoś pomoże nam fo odnaleźć.
Dlaczego jest niebezpieczny? Jest zaznajomiony z największymi gwiazdami sceny muzycznej i nie tylko. Udaje kogoś, kim nie jest. Kilkukrotny gwałciciel i morderca.
Nie mogłem dalej tego czytać. Wszystko składało się w całość - chłopak namierzył sobie nas jako cel. To dość dziwna dla mnie sytuacja, nigdy się w takiej nie znalazłem.
- Riker, chodź na chwilę - krzyknąłem, a chłopak pojawił się tuż przy mnie chwilę później.
- Co jest, bro? - zapytał zaniepokojony. Opowiedziałem mu o wszystkim i pokazałem artykuł. Powiedział, że zna tego kolesia i że czasem spotykał się z nimi. Zawsze podawał się za Barry'ego Hamiltona z Londynu, który jest dilerem.
Oboje pomyśleliśmy o tym samym. Musimy oboje pilnować Danieli i Rydel, jak tylko możemy, żeby nie spadły im włosy z głowy.
Domyśliłem się, że porywaczem Rydel mógł być właśnie ów mężczyzna i że na pewno zrobił o wiele więcej, niż powiedziała moja siostra. Na pewno przy najbliższej okazji zrobi coś więcej. Nie mogłem na to pozwolić.
_____________________________________________
Kolejny rozdział już jest! Postanowiłam, że nie wszystkie spoilery odnośnie tego rozdziału wykorzystam. 3, które zostawiłam, ziszczą się później. Zresztą zobaczycie. ;-)
Jak myślicie, czego chce Federico? Co ze wspólną nocą Rikneli? Czy Ross ma rację co do Rydel i tego, co ją spotkało? Co dalej z przygodą narkotykową gwiazdy Disneya? Czy Riker planuje coś więcej czy to koniec kłopotów najstarszego brata? Co z Markiem? Czy Isaac będzie milczał tak, jak mówił Mark? Piszcie swoje przypuszczenia w komentarzach.
> Następny rozdział już niedługo, a w nim (SPOJLERY, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ):
o Oświadczyny Ellingtona na koncercie na Hawajach
o Prośba Marka do Stormie
o Prawda o Marku wychodzi na jaw dzięki Rocky'emu
o Daniela odsłania kolejne puzzle układanki
o Próba samobójcza Rossa
o Isaac wychodzi na wolność
o Mark ginie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz