-No i jesteśmy. Kiedy znowu cie zobaczę? - zapytał, podnosząc brew do góry. Muszę przyznać, wyglądał słodko.
-Spokojnie, spokojnie. Daj mi odetchnąć! Muszę się wreszcie spakować, głuptasie. - zachichotałam, zasłaniając twarz jedną ręką. Chłopak ciągle na mnie patrzył.
-Jesteś piękna. - powiedział cicho, po czym z uśmiechem dotknął wewnętrzną stroną dłoni mojego policzka. Po moim ciele przeszły ciarki, a chłopak zbliżył nieco jego twarz do mojej. Odsunęłam, śmiejąc się.
-Nie bądź taki szybki Bill... - zanuciłam znaną każdemu piosenkę, po czym weszłam do domu, nie zamykając jeszcze drzwi. odwróciłam się w jego stronę.
-Odezwij się, jak skończysz czytać. - tym razem to ja podniosłam brew do góry. Chłopak przytaknął, śmiejąc się, po czym obrócił się na pięcie, podnosząc do góry dłoń, na znak, że się zegna i ruszył w stronę samochodu. Pomachałam mu, po czym zamknęłam drzwi.
Kolejne dni mijały mi na pakowaniu się. Miałam jeszcze tylko garstkę dni na wyprowadzkę. Pierwszy dzień. Drugi dzień. Trzeci dzień. Wszystkie mijały dokładnie tak samo. Chłopak się nie odezwał. Co, jeśli się przestraszył? Faktycznie, powinnam nie dawać mu złudnych nadziei na jakikolwiek związek, jeśli takowego nie chciałam. Sama nie byłam do końca pewna, co w tej chwili chciałam. kończyłam pakowanie około 23 dnia trzeciego. Jutro do 12 miałam się wyprowadzić, jednak wciąż nie miałam żadnej wiadomości od blondyna, który zaoferował mi swój rodzinny domek na plaży.
[[ następny dzień ]]
Wstałam około 8 i wszystkie walizki, do których spakowałam swoje rzeczy, wstawiłam do przedpokoju. Na śniadanie zrobiłam owsiankę z dużą ilością cukru. Pamiętałam to danie jeszcze z dzieciństwa, kiedy to mieszkałam z rodzicami. Uwielbiałam jeść dania robione przez mamę, z resztą, jak każde dziecko. Gdy spojrzałam na zegarek, wskazywał on godzinę ósmą trzydzieści, więc wzięłam szybki prysznic i ubrałam niebieski T-shirt z rysunkiem fajki i czarne rurki. Włosy związałam w lekki kok. Swoją twarz rozjaśniłam jasnym pudrem, a powieki pomalowałam brązowym cieniem. Rzęsy przejechałam pogrubiającym i podkręcającym tuszem. W lustrzanym odbiciu zegara zobaczyłam, że jest już po 9. Stwierdziłam, że skoro jestem już gotowa, wyjdę. Trudno, będę się włóczyć po mieście. Tak też zrobiłam. Na nogi nałożyłam czarne sandały na niewysokim obcasie. Wzięłam ze sobą walizki i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz, który potem wsunęłam pod wycieraczkę. Ruszyłam przed siebie. Nawet nie wiem dokąd szłam. Książkę, pożyczoną od blondyna, prawie skończyłam poprzedniego dnia. Zostało mi naście stron, które doczytam jeszcze dzisiaj. Szłam przed siebie. Było mi ciężko, ale musiałam radzić sobie sama. Gdy doszłam do centrum miasta, usiadłam na jakiejś ławce i wyciągnęłam książkę. W niecałe pół godziny skończyłam ją czytać. Postanowiłam iść dalej. Nie wiedziałam dokąd, ale gdzieś musiałam. Doszłam do jakiejś opuszczonej 'stodoły'. Stodoła w środku miasta. Dosyć specyficzne miejsce. Każdy turysta, przechodząc obok, dziwi się, że w środku miasta ktoś postanowił postawić stodołę. Źle się sprecyzowałam kilka zdań wcześniej.. Budynek ten był czyiś. Ktoś się nim opiekował, tylko akurat teraz nie było go w mieście. Znałam dobrze właścicieli. Wyjechali do Brazylii na parę miesięcy. Usiadłam w środku na sianie, a walizki postawiłam pod 'ścianą' niedaleko siebie. Usłyszałam dźwięk dzwonka, który oznaczał przyjście wiadomości. Spojrzałam na ekran.
"Gdzie jesteś? Właśnie jestem pod twoim domem i nikogo nie ma w domu..."
Nie napiszę mu przecież, gdzie jestem i dlaczego tutaj siedzę. Nie odpisywałam w ogóle, jednak blondyn wciąż zasypywał mnie wiadomościami. Nie odczytywałam już żadnej. Zdrzemnęłam się. Obudził mnie krzyk kobiety. Otworzyłam oczy, a kobieta stała tuż przy wejściu. Światło było zapalone. Była to pulchna, niewysoka, starsza pani, której siwe włosy wystawały spod czepka. Miała na sobie fartuszek, a pod nim sukienkę taką, jak nosi się na wsi. Nie znałam jej. Musiała opiekować się całym 'gospodarstwem' pod nieobecność właścicieli.
-Kim jesteś i co tutaj robisz?! - pisnęła. Jej głos brzmiał jak pisk, nieważne, co mówiła.
-Prze... Przepraszam. Wyrzucono mnie z mojego domu i musiałam się gdzieś podziać... - powiedziałam cicho, jednak na tyle głośno, żeby ona usłyszała.
-Wyrzucono cie z domu? Ale.. Ale jak to? - kobieta widocznie zmieszała się. Jej głos lekko drżał. Nie chciała zabrzmieć chamsko.
-Po prostu nie mam pieniędzy. Nic takiego, już sobie idę. - odpowiedziałam, wstając. Chwyciłam za walizki, jednak kobieta położyła dłoń na nich.
-Nie. Zostajesz tutaj. Dopóki nie ma właścicieli, możesz mi pomagać. Nie powinni się obrazić. - uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemniłam uśmiech, po czym podziękowałam za gościnę. Nikt nigdy nie poczuje sie tak wdzięczny jak ja w tej chwili. Uratowała mi życie.
[[ godzinę później ]]
Kobieta była na tyle miła, ze pomogła mi się rozpakować. Pochowałyśmy rzeczy do szaf w dosyć wysokim, trzypiętrowym domu nieopodal stodoły i usiadłyśmy do stołu. Hannah, kobieta, która mnie ugościła, podgrzała obiad, który chwilę przed naszym niemiłym spotkaniem ugotowała. Rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się, że jest rozwiedziona, ma trójkę dzieci, w tym córkę poważnie chorą na kostniakomięsaka. Jeden z jej synów ma studio nagraniowe w centrum miasta, a drugi jest reżyserem różnych seriali. Jej mąż był znanym koszykarzem, jednak zostawił rodzinę ponad 30 lat temu, kiedy wykryto u córki nowotwór, dla dużo młodszej, atrakcyjnej modelki. Pf, paranoja. Opowiedziałam jej moją historię. Okazało się, że kobieta w młodości przeżywała dokładnie to, co ja teraz. Dała mi kilka rad. Była bardzo miła. Naszą rozmowę przerwał dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na Hannę, a ona przytaknęła głową, na znak, że mogę odebrać. Wyszłam na ganek.
-Cześć, Daniela. Wreszcie! Martwiłem się. Gdzie się podziewasz, co robisz? - zapytała osoba po drugiej stronie słuchawki. Nie miałam ochoty rozmawiać w tej chwili z Rossem. W ogóle nie miałam ochoty mówić mu gdzie jestem. Chłopak zachowywał się jak natręt, ale nie chcąc urazić jego uczuć, wymamrotałam mu, że już nie mieszkam w starym domu i ze chwilowo moim nowym lokum jest dom w centrum. Nie podałam mu adresu. Chwile rozmawialiśmy. Było naprawdę miło. Nie chciałam jednak robić mu nadziei, więc gdy poprosił o następne spotkanie, odmówiłam. Wywinęłam się, mówiąc, że nie mam siły, żeby poczekał, że muszę znaleźć pracę. Było mu smutno, ale musiał to znieść. Jeśli kocha, to poczeka. Tego dnia zasnęłam w ciepłym łóżku bogatych właścicieli stodoły, którzy wyjechali. Następnego dnia musiałam wstać wcześniej, żeby pomóc Hannie, która podobnie jak ja, chwilowo nie miała gdzie mieszkać, więc gospodarze zaoferowali jej tymczasowe, na czas ich wyjazdu, lokum u nich, pod warunkiem, ze będzie zajmować się domem, sprzątać ecc. Ta zgodziła się, podobnie jak i ja. Było mi miło, że możemy przechodzić przez to razem.
_________________________________________________________________
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz dodany, ale wcześniej nie miałam weny. Mam nadzieję, że się podoba :)
Jest super, a że napiszesz dzisiaj czy jutro mnie to nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania :D
Zapraszam na nowego bloga:
austin-i-ally-adventure.blogspot.com
Będzie mi miło, jak zajrzysz :)
Podoba się bardzo i weź napisz kolejnego... :c Super blog ^^ Taki odmienny od wszystkich ;)
OdpowiedzUsuńAaa! Tak dawno nie kometowałam.. ^^ Gdzieś uciekł mi rozdział trzeci, nevermind...
OdpowiedzUsuńJest cudnie. Co prawda dojrzałam kilka błędów, ale nieistotnych.
Koniecznie muszę wiedzieć co będzie dalej! Co będzie w Rossem i Danielą?!
Czekam na następny rozdział! (Z niecierpliwością) :3
<3
Świetne opowiadanie! Szkoda że nie wiedziałam o nim wcześniej...ale to nic narobiłam wszystko :D bardzo mi się podoba...Dziewczyny pewnie się zaprzyjaźnią :D i dobrze..w nowym miejscu jest potrzebny jakiś przyjaciel. Ciekawe co będzie dalej??? Czekam na następny ;) Pozdrawiam :* Zapraszam do siebie na show-me-love.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńRozdział super, ciekawe co będzie dalej i co wkońcu zrobi Ross...
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział?
Super, czekałam na nexta :) fajnie się rozwija, ale postaraj się pisać ciut więcej o uczuciach opowiadającej , ok? ;) waiting for the next ^^
OdpowiedzUsuńhttp://the-story-of-auslly.blog.pl/chapter-fourteen/
ojaaaaaaa i kto tu jest suka xd jak ona mogla tak bez niczego rossa odpalic ahhaa ;d
OdpowiedzUsuń